We wtorek w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się ostatnia rozprawa i sędzia Maciej Gruszczyński zamknął przewód sądowy.
"Nie wiem, dlaczego to zrobiłem"
Wcześniej oskarżony Maciej Z. złożył wyjaśnienia uzupełniające. Stwierdził w nich, że śmierć Marka D. to był nieszczęśliwy wypadek. Wskazał, że zapłacił tynkarzowi za wykonaną pracę, a ten ponownie zgłosił się po pieniądze. W dniu, w którym doszło do zbrodni, miała miejsce kłótnia zakończona bójką w wyniku, której Marek D. upadł. "Zorientowałem się, że coś jest nie tak. Sprawdziłem jego puls i go nie było. Nie oddychał. Ręce opadały bezwładnie" - powiedział Marcin Z. w sądzie.
- Nie wiem, dlaczego potem to zrobiłem. Nie mogę sobie przypomnieć mojego toku rozumowania - wyjaśnił na sali rozpraw. Dodał, że nie ma dnia, aby o tym nie myślał. - Zniszczyłem życie mojej rodzinie, drugiej rodzinie. Cały czas zastanawiam się, jak do tego doszło - dodał oskarżony.
Następnie strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator Michał Magier podkreślił, że zebrany materiał dowodowy wskazuje, że nie doszło do zapłaty za wykonane prace przez Marka D., a działania oskarżonego były celowe i konsekwentne. "To oskarżony był nierzetelnym dłużnikiem, a nie pan Marek D." - zaznaczył prokurator.
Kluczowa opinia biegłego
Jego zdaniem, kluczowa w tej sprawie jest jednak opinia biegłego z zakresu medycyny sądowej, która wskazuje, że przyczyną zgonu mężczyzny była dekapitacja głowy. Wniósł też o wymierzenie oskarżonemu kary dożywotniego pozbawienia wolności i pozbawienie praw publicznych na 10 lat.
- Niewątpliwie mamy do czynienia ze sprawą wyjątkową, jeśli chodzi o zabójstwo, ze względu na bezprecedensową brutalność i ze względu na motywację sprawcy- powiedział przedstawiciel oskarżycielek posiłkowych.
Jak zaznaczył, żaden dowód nie potwierdza tezy, że Marek D. mógł zaatakować oskarżonego.
Obrona: "To był nieszczęśliwy wypadek"
Natomiast obrończyni oskarżonego adw. Paula Wierzbicka podkreśliła, że Marcin Z. rozliczył się za wykonane prace z Markiem D. Jej zdaniem, oskarżony miał obrażenia wskazujące, że doszło do bójki. A cała sprawa to nieszczęśliwy wypadek, którego Marek Z. żałuje.
Zwróciła także uwagę, że przeprowadzono za krótkie badania psychologiczne oraz nie było obserwacji psychiatrycznej. Jednocześnie wniosła o zmianę kwalifikacji czynu na bójkę ze skutkiem śmiertelnym i znieważenie zwłok oraz łagodne wymierzenie kary. Wskazała też, że oskarżony działał w afekcie i nie pamięta pobudek, którymi się kierował.
- Przepraszam rodzinę ofiary za to, co zrobiłem (....). Nie potrafię tego wytłumaczyć - powiedział na końcu oskarżony.
Wyrok w tej sprawie ma zapaść w połowie maja.
Brutalna zbrodnia pod Warszawą
Do zbrodni doszło na początku czerwca ubiegłego roku. Z ustaleń śledczych wynika, że miał zabić, gdyż chciał uniknąć zapłacenia faktur. O sprawie pisaliśmy więcej a artykule poniżej.
Źródło: PAP
