

- Łodzianie myśleli, że okupacja będzie wyglądała tak jak podczas I wojny światowej- twierdzi Wojciech Źródlak. - Panowały trudne warunki, żyło się ciężko, ale nie było eksterminacji, bezpośredniego zagrożenia życia. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
22 września zaczęła ukazywać się w Łodzi proniemiecka „Gazeta Łódzka”. Nazywana szybko „gadzinówką” . Ukazywała się też w okolicznych miastach. Komisarycznym kierownikiem redakcji został Heinz Schulz, Niemiec z Królewca. Natomiast redaktorem naczelnym mianowano łódzkiego dziennikarza Michała Waltera. Nakład gazety wynosił początkowo 50 tys. egzemplarzy, a potem zwiększył się do 90 tysięcy. Gazeta chwaliła nową władzę, podawała urzędowe komunikaty. Ganiła ostatni przedwojenny polski rząd, ale z szacunkiem odnosiła się do Józefa Piłsudskiego. Ale w pierwszej połowie listopada 1939 roku zakończyła swój żywot.
W numerze z 6 listopada 1939 roku wydrukowano zarządzenie niemieckiego prezydenta policji miasta Łodzi, który wzywał wszystkich Polaków i Żydów do oddania odbiorników radiowych. Do 10 listopada należało oddać też mundury i elementy uzbrojenia. Kilka dni wcześniej prezydent policji Beckerle wydał komunikat w którym przyznawał, że w mieście jest nieodpowiednie zaopatrzenie w żywność. Winą za to obarczył dawny rząd polski i kłopoty transportowe.

- Dla dobra mniej zamożnych, zwłaszcza sfer robotniczych, ceny artykułów pierwszej potrzeby jak chleba, kartofli i mięsa winny być utrzymywane na odpowiednim poziomie - pisał niemiecki prezydent policji. - Apel ten nie znalazł należytego zrozumienia. Chociaż niektóre sklepy zastosowały się do mojego rozporządzenia, to z drugiej strony ceny lichwiarskie były na porządku dziennym. Dokładnie orientuje się, gdzie szukać przyczyn tego oporu i podejmuje walkę z żydowskim przestępstwem. Kto nie dostosuje się do przepisu o cenach maksymalnych, ulegnie karze śmierci! Zarządzam, by wszystkie sklepy żydowskie opatrzone zostały napisem sklep żydowski, w języku polskim i niemieckim.
W mieście rozpoczęło się „polowanie” na osoby sprzedające artykuły pierwszej potrzeby po lichwiarskich cenach. Zatrzymano między innymi Lajba Kaca, u którego znaleziono większe ilości chleba.

„Gazeta Łódzka” podawała, że ten chleb miał być sprzedawany pokątnie po wysokich cenach. Opieczętowano też skład węgla Władysława Górskiego i skonfiskowano znajdujący się tam opał, bo był sprzedawany po zawyżonych cenach.
- Aresztowano też Juliusza Hidemana, który bez upoważnienia konfiskował lub kupował po niskich cenach artykuły spożywcze - pisała „Gazeta Łódzka”. - Potem sprzedawał wszystko po paserskich cenach.
Niemcy rozpoczęli prace nad wznowieniem łączności telefonicznej. Postanowiono kontynuować prace przy kanalizacji miejskiej.