
Po dwóch latach przerwy finał Pucharu Polski powraca na PGE Narodowy. Edycje 2020 i 2021 z powodu pandemii koronawirusa rozegrano w Lublinie. W zeszłym roku mecz odbył się bez udziału publiczności. Na szczęście to już przeszłość. 2 maja Raków Częstochowa będzie bronił trofeum przed Lechem Poznań przy kilkudziesięciu tysiącach kibiców. Liczymy na widowisko, które będzie można wspominać latami. Tymczasem przypominamy najsłynniejsze finały Pucharu Tysiąca Drużyn. Pamiętne z różnych powodów - nie tylko wielkich widowisk, ale też sensacyjnych wyników, awantur z udziałem kibiców czy... korupcyjnych skandali.
Uruchom i ZOBACZ GALERIĘ klikając "NASTĘPNE >", strzałką w prawo na klawiaturze lub gestem na ekranie smartfonu
Pierwszy mecz finałowy PP rozegrano w 1926 r. krakowska Wisła pokonała wtedy Spartę Lwów 2:1. Kluby nie były jednak zbyt mocno zainteresowane dodatkowymi rozgrywkami. Powróciły one dopiero ćwierć wieku później. Do finału znów dotarła Biała Gwiazda, ale tym razem uległa 0:2 Ruchowi (wtedy Unii) Chorzów. Porażka bolała tym bardziej, że PZPN postanowił, że triumfator zyskał jednocześnie tytuł mistrza Polski.
1951, Ruch Chorzów – Wisła Kraków (2:0)
Do legendy przeszedł finał pomiędzy dwiema najlepszymi drużynami przełomu lat 60. i 70., z późniejszymi mistrzami olimpijskimi i medalistami mistrzostw świata na czele. Legia z Deyną, Ćmikiewiczem i Gadochą po golach tego ostatniego dwukrotnie wychodziła na prowadzenie. Górnik Lubańskiego, Anczoka, Gorgonia, Kostki i Szołtysika nie dał jednak za wygraną i odwrócił wynik na 5:2 (cztery gole strzelił Lubański). Był to piąty triumf zabrzan z rzędu, dzięki czemu otrzymali przechodnie do tamtej pory trofeum na własność.
1972, Górnik Zabrze – Legia Warszawa (5:2)
Finał, w którym zabrakło przedstawiciela I ligi (dziś Ekstraklasy). Rewelacyjna Stal Rzeszów (II liga) Joachima Krajczego pokonała w nim... trzecioligowe rezerwy ROW-u Rybnik. Później śladem stali poszły też Miedź Legnica (1992) i Ruch Chorzów (1996). Ten ostatni klub przeszedł też do historii w 1993 r., kiedy do finału awansowały rezerwy Niebieskich występujące na co dzień w piątej lidze. Po remisie 1:1 i konkursie rzutów karnych (4:5) Ruch II musiał uznać wyższość GKS-u Katowice. Rezerwami był jednak oczywiście tylko z nazwy, bo od ćwierćfinału (rundę wcześniej odpadła pierwsza drużyna) grali piłkarze z "jedynki".