9/10
Dla Zygmunta Augusta strzegł Kresów. Dla Iwana Groźnego...
fot. Wikipedia/Domena publiczna

2. Dymitr Wiśniowiecki

Dla Zygmunta Augusta strzegł Kresów. Dla Iwana Groźnego łupił pogranicze tatarsko-tureckie. Dla Olbrachta Łaskiego szykował inwazję na Mołdawię

Jego kniaziowska sława sięgała daleko poza Dzikie Pola. A przecież wśród Wiśniowieckich oryginałów i watażków nie brakowało. Stał się legendą zwłaszcza od czasu, gdy w 1552 r. w odwecie za zniszczenie Bracławia przez chana Dewlet Gireja razem z wojskami innych kresowych zabijaków - Bernarda Pretwicza i Mikołaja Sieniawskiego złupił okolice Oczakowa nad Morzem Czarnym.

Choć do szaleństwa odważny i szczodrze obdarzony fantazją, był jednakże klasycznym warchołem XVI-wiecznej Rzeczypospolitej, gotowym stanąć przy każdym, kto był w stanie mu sowicie zapłacić - dowodzi Władysław A. Serczyk w tomie „Na dalekiej Ukrainie - dzieje kozaczyzny do 1648 roku”. Przewodził wielu wyprawom łupieskim przeciw Tatarom krymskim i Turkom.

Ale dawał też dowody praktycznego myślenia: w latach 1554-1555 ufortyfikował na własne potrzeby Małą Chortycę, dając tym samym początek Siczy Zaporoskiej, która w następnym stuleciu tak bardzo da się we znaki Koronie. Chortycę założono na największej wyspie dnieprzańskiej (długości prawie 13 km i szerokości prawie 3 km). Nie była ona zbyt rozległa i nie odznaczała się piękną architekturą, ale za to była trudna do zdobycia, zwłaszcza że broniły jej wysokie na 14 metrów wały, a także woda oraz nieprzebyte bagna i dnieprowe oczerety.

Poróżniwszy się z królem Zygmuntem II Augustem wstąpił na służbę do cara Iwana IV Groźnego i w jego imieniu łupił pogranicze tatarsko-tureckie. Szybko ukorzył się jednak przed królem i uzyskał przebaczenie w zamian za obietnicę zaprzestania napadów na ziemie tatarskie i tureckie. Mimo to już w 1559 r. zorganizował bardzo udaną wyprawę na Krym i na czele 8 tys. kozaków, czyli niemalże małej armii, odbił jasyr, wziął jeńców i zdobył bogate łupy.

Sławą cieszył się tylko kilka lat. Już w 1560 roku za pieniądze wojewody sieradzkiego Olbrachta Łaskiego zgromadził prywatną, blisko dwutysięczną armię złożoną z najemników i pewnej liczby szlachty kalwińskiej. Miała ona wyruszyć z województwa ruskiego do Mołdawii, jednak Zygmunt August zdecydowanie zakazał mu tej awantury. Ale na swoją zgubę w 1563 r. Bajda znów interweniował na Wołoszczyźnie. Zwabiony podstępem i schwytany przez hospodara Stefana Tomżę, został wysłany razem z towarzyszącym mu Janem Piaseckim, podolskim szlachcicem herbu Zabawa, do Stambułu jako „dar hospodara”, którym chciał zdobyć poparcie sułtana w walkach o tron wołoski. Sulejman kazał obydwóch jeńców zgładzić.

Marcin Bielski opisał w kronice śmierć Wiśniowieckiego i Piaseckiego: „... którzy tam na haku obadwa zawieszeni byli: nad odnogą morską ku Galacie idąc. Piasecki łatwiey skonał, bo lecąc na haku za ud, a głową się na dół obrócił y tak prędko go krew zalała. A Wiśniowiecki za żebro uwiązły tak oczyma obrócił się ku górze, przeto był żyw do trzeciego dnia, aż go Turcy ustrzelali z łuku gdy przeklinał ich Mahometa”.

Wśród Kozaków, w legendach i ukraińskich dumkach, przechował się inny opis śmierci Bajdy: oto sułtan, podziwiając męstwo i sprawność żołnierską Wiśniowieckiego, miał mu zaproponować córkę za żonę, jednak pod warunkiem przejścia Dymitra na islam. Hardy kniaź miał odpowiedzieć sułtanowi: „Twoja doczka choroszaja, twoja wiara proklataja” i nazwać islam „psią wiarą”. Za taką zniewagę sułtan kazał powiesić Bajdę za ziobro poślednie. Wisząc na haku zdołał jeszcze Dymitr wyrwać jednemu ze strażników łuk i przez trzy dni raził z niego Turków, a nawet zranił sułtana. Wtedy Bajdę dobito.

Bajda jest bohaterem jednej z najbardziej znanych ukraińskich pieśni narodowych - „W Carehradi na rynoczku”, przedstawiającą go jako bohatera - obrońcę ziemi rodzinnej, który walczy z turecko-tatarskim uciskiem.


10/10
Tak, Zawisza Czarny, którego znamy jako jagiellońskiego...
fot. Wikipedia/Domena publiczna

1. Zawisza Czarny

Tak, Zawisza Czarny, którego znamy jako jagiellońskiego rycerza bez skazy, także dorabiał sobie na boku. W całej Europie ceniono go bardzo, bardzo wysoko

Swoją karierę średniowiecznego kondotiera Zawisza, urodzony w 1370 r. i najbardziej sławny z polskich rycerzy, zaczął w oddziałach margrabiego Prokopa Luksemburskiego, margrabiego morawskiego, klasycznego feudalnego awanturnika. Ponoć już w 1399 r. razem z Prokopem okupował dobra biskupa ołomunieckiego, za co był zagrożony klątwą kościelną.

Kiedy Prokop wylądował w więzieniu, Zawisza zmienił pracodawcę. Tym razem zaciągnął się na służbę u węgierskiego króla Zygmunta Luksemburskiego. „Na Węgry przyciągała ich nie tylko nadzieja na rycerską przygodę, ale przede wszystkim chęć poprawienia statusu majątkowego” - piszą w tomie „Zawisza Czarny z Garbowa herbu Sulima” Beata Możejko, Sobiesław Szybkowski i Błażej Śliwiński.

Z kolei Marcin Szymaniak w książce „Fighterzy. Najlepsi polscy wojownicy” dopowiada: „Służąc Zygmuntowi, najsłynniejszy polski rycerz brał udział głównie w bojach ze zbrojną opozycją wspierającą konkurencyjnych kandydatów do węgierskiego tronu. Wciąż się wyróżniał, a Zygmunt hojnie go wynagradzał. Czarnowłosy wojownik (…) otrzymał m.in. prawo do pobierania dochodów z miasteczka Sabinov na Górnych Węgrzech (obecnie Słowacja). Jako sprawdzony najemnik ściągnął na służbę u króla Węgier również swego młodszego brata, Jana Farureja”.

Polski rycerz, walcząc za pieniądze Zygmunta, miał okazję bić się m.in. w Bośni w 1408 r. i z husytami w 1422 r.

W międzyczasie zaliczył bitwę pod Grunwaldem, gdzie tak spodobał się królowi Jagielle, że ten zabrał go w 1412 r. na uroczysty zjazd monarchów w Budzie. Tam Zawisza wystąpił jako uczestnik zorganizowanego przy tej okazji wielkiego turnieju rycerskiego.

Jako uznana europejska sława, Zawisza dał się niekiedy ponosić narodowej fantazji. Legendarny historyk Antoni Prochaska odnotował w swoim opracowaniu o soborze w Konstancji, że 9 maja 1418 r. tamże, w obecności papieża Zawisza dyplomata dumnie oświadczył, że czci króla polskiego będzie bronić „gębą i ręką” i uzyskał tym samym od Marcina V potępienie paszkwilu napisanego przeciw Rzeczypospolitej przez zakonnika dominikańskiego Jana Falkenberga.

Był odważny, ale - jak się okazuje - także próżny. Historycy wspominają bowiem słynną ucztę, jaką Zawisza wydał na ulicy św. Jana w Krakowie dla monarchów biorących udział w uroczystościach zaślubin Władysława Jagiełły i Zofii Holszańskiej w 1424 r. Wzięli w niej udział król rzymski, duński, polski, książęta mazowieccy, śląscy oraz inni dostojnicy. Nowinką w czasie tej uczty były włoskie warzywa, osobliwie kalafior, które Zawisza sprowadził nad Wisłę wcześniej, niż je przywiozła późniejsza polska monarchini - Bona.

W 1428 r. znalazł się w wojsku węgierskiego króla, zmierzającego do walki z Turkami. Historycy dowodzą, że był za swoje czyny suto wynagradzany - głównie złotem, ale też ekwipunkiem rycerskim i szlachetnymi końmi. Właśnie w trakcie antytureckiej wyprawy, konkretnie pod Golubcem w dzisiejszej Serbii, najsłynniejszego polskiego rycerza dosięgła śmierć. Według zachowanej relacji dostał się do tureckiej niewoli, ale dwóch janczarów posprzeczało się o tak cennego jeńca i w czasie kłótni jeden z nich złośliwie odrąbał Zawiszy głowę.

Są jednak i tacy, którzy przyczyny śmierci Zawiszy Czarnego upatrują jednak w nieudolności króla Zygmunta Luksemburskiego jako naczelnego dowódcy tejże wyprawy. Symboliczny pogrzeb Zawiszy odbył się w listopadzie 1428 r. w kościele Franciszkanów w Krakowie.

Zobacz również

Hit w Portugalii. Sporting uratował remis z Porto

Hit w Portugalii. Sporting uratował remis z Porto

Najsmaczniejsze ciasta z rabarbarem. Poznaj 7 przepisów na wypieki, które są obłędne

Najsmaczniejsze ciasta z rabarbarem. Poznaj 7 przepisów na wypieki, które są obłędne

Polecamy

Były prezydent o zbliżających się wyborach. "Być albo nie być"

Były prezydent o zbliżających się wyborach. "Być albo nie być"

Tragiczny wypadek autobusu. Makabryczne wideo wypłynęło do sieci

Tragiczny wypadek autobusu. Makabryczne wideo wypłynęło do sieci

Domowe snickersy bez grama cukru. Możesz jeść bez wyrzutów sumienia!

Domowe snickersy bez grama cukru. Możesz jeść bez wyrzutów sumienia!