
Proces w sprawie zabójstwa Jarosława Rudnickiego
Oskarżony to 37-letni mieszkaniec podbiałostockiej miejscowości Dobrzyniewo Duże. To tam doszło do brutalnego ataku na związanego z Jagiellonią Białystok Jarosława Rudnickiego i tam znaleziono w okolicy przystanku jego zmasakrowane ciało. Krystian Leszuk (zgadza się na podanie nazwiska i twarzy) przyznał się tylko do pobicia. Prokuratura zarzuca mu zabójstwo z premedytacją.

Proces w sprawie zabójstwa Jarosława Rudnickiego
- Nie powinno dojść do tej sytuacji. Chciałbym cofnąć czas. Zginął niewinny człowiek. Ale to pan Rudnicki mnie zaatakował. Zaczął mnie szarpać za ubranie. Zamierzył się na mnie butelką - twierdził dziś w Sądzie Okręgowym w Białymstoku. - Nie miałem zamiaru go zabić. Nie miałem żadnego zamiaru. Wcześniej widziałem pana Rudnickiego dwa razy na oczy.

Proces w sprawie zabójstwa Jarosława Rudnickiego
Jarosław Rudnicki od wielu lat przyjaźnił się z Ewą, żoną swego zmarłego kolegi, z którym prowadził kiedyś warsztat. Kobieta mieszkała w Dobrzyniewie Dużym, od paru miesięcy razem z oskarżonym. Byli zaręczeni. Planowali ślub. J. Rudnicki odwiedzał sąsiadkę.
Krystian Leszuk opisał jedną z wizyt, podczas której 56-latek namawiał jego partnerkę, żeby zostawiła Krystiana i zamieszkała z nim, usiłował ją przytulić, pocałować. Wtedy oskarżony powiedział mu "do słuchu". Jego konkubina przekonała go jednak, że pan Jarosław jest pod wpływem alkoholu i żeby nie brał tych słów na poważnie.

Proces w sprawie zabójstwa Jarosława Rudnickiego
37-latek podkreślał jednak, że nie traktował J. Rudnickiego jak wroga, a tym, bardziej nie był o niego zazdrosny. A właśnie taki motyw zbrodni brany był pod uwagę.