
10. Tomasz Sekielski
Dziennikarz, który od czasu do czasu pisze kryminały. Dotychczas ukazała się trylogia „Sejf”, a w ubiegłym roku pierwsza część kolejnej serii „Susza”. Niektórzy „Sejf” czytali jak powieść z kluczem, bo przecież każdy z bohaterów trylogii miał w sobie jakieś cechy polityków z pierwszych stron gazet, była to jednak raczej zabawa literacka człowieka, który o polskiej polityce wie wszystko. W „Zapachu suszy” Sekielski stawia sobie poprzeczkę nieco wyżej - główną bohaterką jest kobieta - świetna, ale pokiereszowana przez życie prokurator Agnieszka Ossowska, topiąca swe problemy w alkoholu. Całkiem nieźle skonstruowana postać, do tego dochodzi brutalny handel żywym towarem, zamach terrorystyczny, charyzmatyczny prokurator generalny i pedofilia w Kościele. Niby misz-masz, ale wszystko układa się w zgrabną całość. Pierwszy tom nie zamknął żadnego z wątków, a następny tom, kóry kilka spraw rozjaśni, ma ukazać się jeszcze w tym roku. To niewątpliwie bardziej political fiction niż klasyczny kryminał, ale przy okazji świetna lektura na wakacje. W październiku ukaże się kolejna część serii zatytułowana „Smak suszy”, zaś trzecia część dopiero w 2018 r. i będzie nosiła tytuł „Kolor suszy”.
11. Janet Evanovich
Klasyka, a przy okazji coś, co może się spodobać wielbicielom Joanny Chmielewskiej. Podobne poczucie humoru i podobnie absurdalne zwroty akcji to znak firmowy Janet Evanovich, która na książkach o perypetiach Stephanie Plum zbiła fortunę, bo od lat jest w pierwszej dziesiątce najlepiej zarabiających pisarzy według Forbesa. „Natrętna dziewiętnastka” to - jak wskazuje tytuł - już dziewiętnasta książka z tej serii, jaka ukazała się w Polsce. Schemat wszystkich powieści jest dokładnie taki sam: łowczyni nagród Stephanie, której zadanie to zwykle odnalezienie ukrywającego się przestępcy, za którym wydano list gończy, wpada w kolejne tarapaty, a jej samochody seryjnie wybuchają. Do tego dochodzi niesamowicie przystojny gliniarz Joe Morelli, którego babcia Bella potrafi przepowiadać przyszłość, Komandos, którego ze Stephanie łączą relacje nie tylko przyjacielskie no i oczywiście Babcia Mazurowa. To jedna z najciekawszych i najzabawniejszych postaci w dziejach kryminału. Nazwisko brzmi polsko, choć rodzina babci Mazurowej pochodzi z Węgier (dla Amerykanów wszak to niewielka różnica), ale ta oryginalna i stanowcza starsza pani najczęściej kradnie wszystkim show. Serię można zacząć czytać od dowolnego tomu. Ostrzegam jednak, że Evanovich dawkowana w nadmiarze staje się męcząca. Czasem trzeba od niej odpocząć.
12. Jørn Lier Horst
Kolejny skandynawski autor kryminałów wart uwagi. Horst jest Norwegiem, a do tego byłym policjantem. Niedawno ukazała się w naszym kraju jego pierwsza powieść „Kluczowy świadek”, choć wcześniej polscy czytelnicy mieli okazję zapoznać się z następnymi częściami serii o Wiliamie Wistingu, które na dodatek wychodziły nie po kolei. Jeśli ktoś jest więc uporządkowany, powinien zacząć czytać kryminały Horsta właśnie od „Kluczowego świadka”, bo to jego pierwszy kryminał, na dodatek dotyczący prawdziwego morderstwa. Horst, jako wieloletni detektyw najwyraźniej potrzebował jakiegoś impulsu do pisania, a stała się nim prawdziwa zbrodnia. Przeszłość autora to jego największy atut, bo sam proces śledztwa jest opisany precyzyjnie i zapewne prawdziwie. Niektórzy porównują Horsta do Jo Nesbø. Faktycznie są pewne podobieństwa, choć nie wszyscy miłośnicy Horsta pokochają Nesbø i na odwrót.

13. Aleksandra Marinina
Szał na tę rosyjską pisarkę dawno już minął, ale wciąż warto ją czytać, choćby po to, by poznać sposób myślenia dzisiejszych Rosjan. Marinina - podobnie jak Horst - jest byłą śledczą, tyle tylko, że pracowała w radzieckiej milicji, co powodem do dumy raczej nie jest. Rzuciła tę pracę pod koniec lat 90. i od tej pory po prostu pisze kryminały. W Polsce ukazują się one w przypadkowej kolejności. Kilka tygodni temu wyszło u nas „Życie po życiu”, książka wydana w Rosji w 2010 r., z kolei rok temu mogliśmy poznać „Egzekucję w dobrej wierze”, pozycję z 2015 r. Jeśli więc ktoś uprze się, by poznać cykl po kolei (a jest on gigantyczny) musi uzbroić się w cierpliwość albo sięgnąć po oryginały. Kryminały Marininy to głównie cykl z Anastazją Kamieńską. We wspomnianych dwóch ostatnich ta błyskotliwa policjantka jest już na emeryturze i dorabia w agencji detektywistycznej. Ciekawe przedstawienie bohaterów, dobrze skonstruowane zagadki kryminalne i dość szczegółowy opis obyczajów to wyróżniki książek „carycy rosyjskiego kryminału”. Jeśli ktoś jednak lubi dawkę rosyjskiego humoru, powinien raczej sięgnąć po kryminały Darii Doncowej.
14. Borys Akunin
W sumie nudziarz, ale kto nie czytał serii o Eraście Fangorinie albo o siostrze Pelagii, nie wie nic o kryminale. Mistrz - jak mówi dziś młodzież - kryminalnej „rozkminy”. Akcja jego powieści (a cienkie nie są) toczy się powoli i niespiesznie. Ale jeśli ktoś lubi np. „Imię róży” Umberto Eco, przy książkach Akunina będzie się świetnie bawił. To z pewnością książki dla tych, którzy mają sporo czasu, bo nie ma tu wartkiej akcji i sensacyjnej treści. Do tego Akunin (naprawdę nazywa się Grigorij Czchartiszwili) zapowiedział, że kończy z pisaniem kryminałów, powstanie jeszcze tylko ostatni tom o Fandorinie. Bowiem każdy z tomów tej serii to gra z jakąś konwencją literacką. Tom 15., niezbyt udany, nawiązywał do serii o Jamesie Bondzie. Co będzie dalej? Nie mogę się doczekać.
15. Mariusz Czubaj
„Eunuch i krytyk z jednej są parafii - obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi” - to dość popularne powiedzenie, przypisywane Tadeuszowi Boy-Żeleńskiemu nijak się ma do Mariusza Czubaja. Nie jest on co prawda krytykiem, lecz antropologiem kultury, autorem świetnej książki o kryminałach „Etnolog w Mieście Grzechu”. No i sam pisze znakomite historie. O ile cykl z Rudolfem Heinzem zaczął się średnio, o tyle potem było już tylko lepiej. Bardzo udany jest cykl z komisarzem Jarosławem Paterem, w którym Czubaj połączył siły z Markiem Krajewskim. Z kolei „R.I.P.” z Marcinem Hłasko w roli głównej to jeden z najlepszych polskich kryminałów ubiegłego roku.

16. Zygmunt Miłoszewski
Zygmuntowi Miłoszewskiemu miejsce w tym zestawieniu należy się głównie na postać prokuratora Szackiego, którego autor podobno pożegnał na zawsze. Podobnie, jak zarzucił pisanie kryminałów. A w każdym razie tak zadeklarował po napisaniu „Gniewu”, ostatniego tomu trylogii o Szackim. - Kryminału już więcej nie napiszę. Mam dość grzebania w najbrudniejszych emocjach - mówił w wywiadzie dla „Polski”. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Miłoszewski właśnie coś pisze. Czy jest kryminał? Nie wiadomo. Ale niewątpliwie Szacki jest jednym z najlepiej nakreślonych bohaterów w polskiej literaturze kryminalnej.
17. Remigiusz Mróz
Tego autora miało w tym zestawieniu nie być. Przekonałam jednak samą siebie, że nie mam innego wyjścia. Do Mroza mam bowiem wiele pretensji. Głównie o to, że pisze za dużo. Kończy się to tym, że np. „Behawiorysta” czy seria polityczna („Wotum nieufności”) właściwie nie dają się czytać. To bardzo utalentowany autor, który zbyt często rozmienia się na drobne. Ma jednak to „coś”, co sprawia, że jego książki czyta się bardzo dobrze. No i ma dwie serie, które wynagradzają rozczarowanie jego innymi kryminałami. Najlepsza niewątpliwie jest seria o Joannie Chyłce, głównie ze względu na główną bohaterkę - ekcentryczną, zarozumiałą, alkoholizującą się ponad miarę, wybitną prawniczkę. Chyłka wkurza wszystkich wokół, ale też nie sposób jej nie lubić, więc w tym akurat przypadku Remigiusz Mróz mógłby się pospieszyć z pisaniem. Najlepsza w tej serii jest chyba część druga, „Zaginięcie”, ale warto przeczytać wszystkie. Niezła - choć bardziej brutalna - jest też seria z z komisarzem Forstem, kilka tygodni temu ukazał się tom czwarty „Deniwelacja”.
18. Michael Böckler
Dla smakoszy. Zarówno smakoszy win i potraw wszelakich, ale też dla miłośników takiego gatunku kryminału, w którym smakowanie ma większe znaczenie niż zagadka kryminalna. W Polsce kilka lat temu ukazały się m.in. „Vino criminale”, „Boska śmierć we Francji” czy „Kto chciałby umrzeć w Toskanii?”. Po książki tego autora należy udać się więc do biblioteki lub antykwariatu. Ale warto. Kryminalne zagadki nie są zbyt skomplikowane ani bardzo mroczne. Za to na końcu każdej książki znajduje się obszerny przewodnik po winach i potrawach z opisywanego regionu, na marginesach zaś widnieją dopiski związane z kulinariami. Świetna lektura na wyjazd do Toskanii lub Prowansji. Przy okazji Böckler w „Boskiej śmierci we Francji” stworzył bardzo udanego bohatera - Hippolyta Hermanusa, ekscentrycznego policyjnego psychologa. Szkoda, że żadne polskie wydawnictwo nie zdecydowało się na publikację kolejnych książek Böcklera, choćby tej o Południowym Tyrolu czy Majorce.

19. Tom Hillenbrand
Znów kryminał kuchenny, a właściwie należałoby powiedzieć - kulinarny. I przy okazji kolejny kraj, dość mało znany. Luksemburg niby leży w samym środku Europy, a przedstawiciel tego kraju Jean-Claude Juncker stoi na czele Komisji Europejskiej, ale czy wiemy coś o Luksemburgu? Junckera, który ostatnio ma poważny problem wizerunkowy, związany z nadużywaniem alkoholu, wspominam celowo, bo Hillenbrand jest politologiem i dziennikarzem, a w Luksemburgu zakochał się podczas kilkumiesięcznego pobytu w tym malutkim księstwie wciśniętym między Francję, Belgię i Niemcy. W Polsce ukazały się dwa z czterech kryminałów kulinarnych z szefem kuchni Xavierem Kiefferem w roli głównej: „Diabelski Owoc. Kryminał kulinarny” oraz „Czerwone złoto. Kryminał kulinarny”. Wydało je wydawnictwo - o jakże adekwatnej w tym wypadku nazwie - Smak słowa. Można się spodziewać, że wkrótce ukażą się następne. To świetne kryminały dla tych, którzy lubią czytać o jedzeniu, potrawach i smakach.
20. Brian McGilloway
Ponury jak irlandzki wieczór inspektor Benedikt Devlin, bohater kryminałów McGillowaya to policjant nietypowy. Choćby dlatego, że służy w Garda Síochána (Straży Pokoju powołanej w 1922 r., po irlandzkiej rewolucji). Gardai nie noszą broni, tylko drewniane pałki, więc są niewątpliwie formacją nietypową i choćby z tego powodu wartą uwagi. Inspektor Devlin jest gliną mrukliwym, ale na wskroś uczciwym, do tego przestępcy wciąż uciekają mu za granicę do Irlandii Północnej, bo rzecz dzieje się na pograniczu. Pewnie po Brexicie w tym miejscu będzie jeszcze bardziej gorąco. Po książki McGillowaya trzeba się udać niestety do biblioteki, antykwariatu lub nabyć je za kilka złotych na Allegro. Szkoda, że na razie nikt nie wydaje kryminałów tego autora. Może coś się zmieni, bo najnowsza powieść „Bad Blood” (Zła krew - red.) gościła na liście bestselerów New York Timesa. To kolejna już część nowej serii z detektyw-sierżant Lucy Black w roli głównej.
21. Camilla Läckberg
Matka, żona i autorka kryminałów. Okrzyknięta „królową szwedzkiego kryminału” dzielnie dzierży berło w dłoni i w tym roku wyda kolejny tom swojej sagi o Fjällbace. Läckberg ma czwórkę dzieci i trzeciego męża, nic dziwnego, że stosunki damsko-męskie oraz rodzicielskie obowiązki stanowią potężną część fabuły jej kryminałów. To jest Szwecja, której nie znamy, Szwecja prowincjonalna, gdzie ślub należy brać w kościele, a teściowa daje się we znaki i jest taka sama, jak te polskie: krytykuje wychowanie dzieci, sarka, gdy ma się zająć wnuczętami, zawsze krytykuje bałagan w mieszkaniu. Bo główna bohaterka Läckberg, Erika Falck, ma trójkę dzieci, jednego męża, policjanta Patricka Hedströma i pisze książki dokumentalne o zbrodniach. Policjanci z Fjällbaki to generalnie zbieranina przypadkowych osób, a gdyby nie błyskotliwość Eriki, w żadnym tomie sagi nigdy nie wpadliby na rozwiązanie kryminalnej zagadki. Wszystko jest teoretycznie bez sensu, a czyta się świetnie. Co prawda są mężczyźni, którzy uciekają przed kryminałami Läckberg jak diabeł przed wodą święconą, ale większość czytelników lubi jej powieści. Tylko niech ktoś jej w końcu powie, że policjant notorycznie porzucający gdziekolwiek bądź swoją komórkę, na którą potem wszyscy w kluczowym momencie bezskutecznie dzwonią, ograła do niemożliwości. Na dodatek to bardzo nieprofesjonalne ze strony policjanta.