
Śledczy ustalili, że głównym dostawcą narkotyków był 48-letni Piotr B. - „Bronek” z Głowna. Tam dochodziło do transakcji. Oskarżeni zwykle kupowali 1 kg środków odurzających płacąc 15 tys. zł, po czym sprzedawali po 26 – 40 zł za gram.

W pewnym stopniu był to biznes rodzinny, ponieważ – według prokuratury – w proceder byli zamieszani: Krystyna S., matka braci „Sopel” oraz syn jednego z nich Dawid S. będący szefem ochrony popularnego klubu przy ul. Piotrkowskiej. To on decydował, kto zostanie wpuszczony do środka i kto będzie mógł tam handlować narkotykami. Wcześniej w klubie tym jako ochroniarz pracował jego wujek Tomasz S., jednak był ścigany przez policję i grunt palił mu się pod nogami. Dlatego zrezygnował z posady i swoje obowiązki przekazał krewniakowi.
Z gangiem była też związana Krystyna S., która trzymała u siebie pieniądze z narkobiznesu oraz prowadziła buchalterię, czyli posiadała bardzo cenne dla śledczych notatki i zapiski dotyczące obrotów i rozliczeń grupy. W jej mieszkaniu odbywały się spotkania z kontrahentami.
ZOBACZ ZDJĘCIA

Proces gangu braci „Sopel”, czyli kibiców łódzkiego Widzewa, którzy na wielką skalę – m.in. w klubach na ul. Piotrkowskiej – handlowali środkami odurzającymi, zaczął się w Sądzie Okręgowym w Łodzi.

Proces gangu braci „Sopel”, czyli kibiców łódzkiego Widzewa, którzy na wielką skalę – m.in. w klubach na ul. Piotrkowskiej – handlowali środkami odurzającymi, zaczął się w Sądzie Okręgowym w Łodzi.