
Mikołaj Kwietniewski (Wisła Płock)
W myśl nowych przepisów wydawać by się mogło, że bycie młodzieżowcem jest najlepszym, co może się przytrafić. Kwietniewskiemu wydawało się chyba, że wiek wykona za niego całą pracę w spotkaniu ze Śląskiem. Niestety dla Wisły, skrzydłowy był wyjątkowo niewidoczny i nie dał o sobie znać praktycznie żadnym zagraniem.

Kamil Wojtkowski (Wisła Kraków)
Wskoczył do składu w ostatniej chwili - za kontuzjowanego Vullneta Bashę. Chyba za bardzo zestresowała go wiadomość o występie, bo nie pokazał kompletnie nic. Zero ambicji i zaangażowania. Nic dziwnego, że Biała Gwiazda stworzyła sobie może jedną sytuację w całym meczu. Człowiek odpowiedzialny za ich kreowanie zniknął bez śladu.

Sławomir Peszko (Lechia Gdańsk)
Skrajna przeciętność w boiskowych poczynaniach, wiele niedokładnych zagrań i zdecydowana większość dośrodkowań niecelnych. Lechia zagrała okropny mecz w Krakowie, a Peszko raczej nie wyszedł ze stadionu z twarzą.

Patryk Szysz (Zagłębie Lubin)
Jeśli Kwietniewski był niewidoczny we Wrocławiu, to Szysza na murawie z Koroną w ogóle nie było. Niestety, w protokole widnieje jego nazwisko, co tylko działa na jego niekorzyść. Szysz zmarnował kilka sytuacji, a poza tym schował się głęboko za obrońcami Korony.