
Dawid odwołał się od postanowienia sądu. Czeka na decyzję wyższej instancji. Nie wiadomo, kiedy znów zobaczy córkę.

Historia spotkań pana Dawida z córką oraz towarzyszących im orzeczeń Sądu Rejonowego w Turku (woj. wielkopolskie) do prostych nie należy. Przed blisko sześciu laty partnerka łodzianina zabrała nagle 9 miesięczną córkę i przeniosła się do matki w Turku. Przez te lata sąd w Turku terminy stałych spotkań ojca z córką i ich czas, zmieniał wielokrotnie, a ostatnio obowiązywały terminy niedzielne i poniedziałkowe.
Sęk tylko w tym, że matka dziecka, mimo prawomocnych orzeczeń sądu, niedzielne spotkania konsekwentnie torpeduje. I to mimo interwencji kuratorów i nakładanych na nią kar, których przez lata nazbierało się łącznie 17 tys. zł, z równą konsekwencją nie opłaca. Do spotkań pana Dawida z córką dochodziło w poniedziałki: dwie godziny w obecności kuratora i matki, w jednym z pokoi PCPR w Turku.
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>

W marcu łodzianin złożył wniosek o tzw. zabezpieczenie kolejnych spotkań z córką, na okres stanu epidemii. Zaznaczył iż jest zdrowy, a samochód w którym przewiezie córkę będzie dezynfekowany. To, co dzieje się dalej, momentami zakrawa na absurd.
Prezes Sądu Okręgowego w Koninie, pod który podlega sąd w Turku, w związku ze stanem epidemii, zawiesił pracę kuratorów. Jak nam mówi sędzia Marek Ziółkowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Koninie, nie powinno to uniemożliwiać kontaktów rodziców z dziećmi, bo prezes konińskiego sądu wydał zarządzenie, wedle którego obecność kuratora nie będzie konieczna w takich sytuacjach.
Paradoksalnie jednak zarządzenie prezesa sądu sytuacji pana Dawida nie zmieniło.
>>>>

- Sąd w Turku po prostu nie uchylił obowiązującego postanowienia, co znaczy, że kurator nadal powinien uczestniczyć w moich spotkaniach z córką. 9 kwietnia matka odmówiła mi spotkania, bo nie było kuratora - mówi łodzianin.
To jednak i tak nie wszystko. Dodatkowych spotkań sąd w Turku ojcu nie zabezpieczył, ponieważ „(...) jest osobą zamieszkującą na terenie województwa łódzkiego, które zajmuje wysokie miejsce pod względem ilości zakażeń w skali całego kraju” - czytamy w tekście uzasadnienia sędziego Witolda Matysiaka. „(...)Co więcej dla zrealizowania kontaktu niezbędne jest jego przemieszczanie się gdyż zamieszkuje w znacznej odległości od małoletniej, i dlatego nie ma gwarancji, że nie spotka się z osobami zarażonymi i nie dojdzie do zakażenia małoletniej”.
- Ten sąd podejmował już różne krzywdzące mnie decyzje, a mimo to tak absurdalnej decyzji się nie spodziewałem - mówi nam pan Dawid. - Na tej zasadzie podpierając się epidemią można zakazać wszystkiego, także kontaktów mojej córki z matką, bo i matka może mieć kontakt z osobami zarażonymi, tym bardziej, że już w momencie podejmowania decyzji przez sędziego to w województwie wielkopolskim, gdzie leży Turek, było więcej zarażonych koronawirusem, niż w łódzkim. I ta decyzja jest niby podjęta w dla dobra dziecka...
>>>>