- W naszej religii samobójstwo to okropny grzech. A tu na taki krok decyduje się ksiądz.Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć - przyznaje jedna z parafianek.
Wątpliwości swoich parafian duchowni jednak nie rozwiali. W kazaniu nie padło ani jedno zdanie odnoszące się do ks. Bogusława P. Po mszy proboszcz zainicjował jedynie odmówienie koronki do Miłosierdzia Bożego “w intencji księdza Bogusława".
- To trochę za mało - uważa pani Aldona. - Wiadomo, że skoro mówi się u nas tylko o tym to księżą powini nam pomóc zrozumieć i pogodzić się z tą sytuacją. A my nawet nie wiemy, czy ksiądz będzie miał katolicki pogrzeb i gregorianki ( 30 mszy odprawianych codziennie przez kolejne dni w intencji zmarłego za darowanie mu kar w czyśćcu - przyp. red.).
Mieszkańcy Łopiennika przybywają też na cmentarz. Na miejscu samobójczej śmierci księdza paliło się wczoraj kilka zniczy. Ktoś postawił kwiaty.
- Nie wiem, czy powinienem się modlić. Czy po molestowaniu i samobójstwie ksiądz jest jeszcze księdzem? - zastanawiał się mężczyzna w brązowym garniturze.
Ludzie zbierają się też przed domem księdza. Patrzą na powieszoną na bramie policyjną plombę. Niektórzy kręcą się po przykościelnym parkingu. Zaczepiają dziennikarzy i przyjeznych, których widzieli na nekropolii. Proponują, że porozmawiają “o Bogusiu". Sugerują, że za wspomnienia trzeba im zapłacić. Niektórym wystarczy piwo. Inni chcą 20 zł.