
Kolejny wyrok w sprawie słynnego skoku stulecia w Swarzędzu, gdzie rabusie zrabowali z bankowozu 8 milionów złotych, których do tej pory nie odzyskano. Sąd Apelacyjny w Łodzi skazał na kary więzienia dwóch sprawców rabunku. Był to ponowny ich proces po skutecznej kasacji w Sądzie Najwyższym w Warszawie.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>

Skruszeni sprawcy współpracowali ze śledczymi
Na ławie oskarżonych zasiadali Dariusz D. i były policjant Adam K., których wcześniej Sąd Apelacyjny skazał na – odpowiednio – sześć lat oraz sześć lat i dwa miesiące więzienia. Z wyrokiem nie pogodzili się zarówno obrońcy skazanych, Bartosz Tiutiunik i Jakub Goździkowski, jak i prokurator Łukasz Biela. Chodziło o to, że obaj oskarżeni podczas śledztwa poszli na współpracę z prokuraturą i ujawnili kulisy skoku stulecia.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>

Dlatego – w opinii prokuratora i adwokatów – powinno dojść do nadzwyczajnego złagodzenia kary. Tak się jednak nie stało, ponieważ – zdaniem sądu – ich dodatkowe zeznania nie znalazły się w protokołach. W tej sytuacji adwokaci i prokurator złożyli skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, który uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Apelacyjny w Łodzi.
Stąd nowy proces, który zakończył się skazaniem Adama K. na cztery lata i dwa miesiące więzienia oraz Dariusza D. na cztery lata. Wyrok jest prawomocny, co oznacza, że można się od niego odwołać jedynie w formie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Jak nas zapewnili adwokaci Bartosz Tiutiunik i Jakub Goździkowski, skarga kasacyjna ponownie zostanie sporządzona.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>
![[sc]Fałszywy konwojent i skok zwany majstersztykiem[/sc]...](https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/a4/01/623317d4bb08d_o_xlarge.jpg)
[sc]Fałszywy konwojent i skok zwany majstersztykiem[/sc]
Skok w Swarzędzu był majstersztykiem, co nawet śledczy przyznawali. Według nich, sprawcy doprowadzili do tego, że główny wykonawca skoku Krzysztof W. działając pod fałszywym nazwiskiem trafił do oddziału łódzkiej firmy ochroniarskiej Servo w Poznaniu, gdzie pracował jako ochroniarz przy rozwożeniu pieniędzy do bankomatów. Gdy 10 lipca 2015 roku bankowóz zatrzymał się w Swarzędzu i dwaj konwojenci poszli do banku, Krzysztof W. odjechał bankowozem, włączył system zagłuszający GPS i zatrzymał się w lesie. Tam czterej sprawcy przeładowali kasety z banknotami i dwoma autami ruszyli w stronę Łodzi. Przyjechali do domu Adama K. pod Lutomierskiem, gdzie podzieli się zrabowaną gotówką.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>