
Po roku badań, wszelkie tezy zostały zweryfikowane przez twarde dane. Jakie płyną stąd wnioski? Ciekawe informacje na ten temat przekazał w rozmowie z Gazeta.pl prof. Mariusz Figurski, dyrektor Centrum Modelowania Meteorologicznego Instytutu Meteorologii Gospodarki Wodnej - Państwowego Instytutu Badawczego.

„Transmisji koronawirusa sprzyja niska temperatura, mało słońca oraz bardzo wysoka lub bardzo niska wilgotność powietrza. I taką pogodę odnotowano właśnie na przełomie września i października” wyjaśnił ekspert w rozmowie z gazeta.pl, wyjaśniając, że ciepłe lato ubiegłego roku ograniczyło wyraźnie skalę emisji koronawirusa, a w konsekwencji mimo dużej mobliności Polaków zachorowań było stosunkowo mało.

Na czym ten wpływ aury na wirusa polega? Wyjaśnienie jest proste – gdy jest gorąco i sucho a na dodatek świeci słońce, wirus żyje kilka godzin. Przy jesiennej pogodzie, a nawet takiej jaka spotyka nas teraz w majówkę, może żyć nawet do dwóch dni.
Gdy więc idziemy do sklepu czy nawet na spacer, w zależności od aktualnego stanu pogody ponosimy ryzyko małe albo nawet 20-krotnie większe.

Czekając na majowe upały czekamy jednocześnie na mocne wyhamowanie epidemii w Polsce? I jeszcze jedno: nie udowodniono, by – wbrew stereotypom – silny wiatr ułatwiał roznoszenie się choroby.