
Na zakaźną izbę przyjęć szpitala im. Biegańskiego w Łodzi zgłosiło się w piątek (15 maja) kilkanaście nauczycielek pracujących w miejskich żłobkach i przedszkolach, które odebrały wynik badania przeciwciał skierowanych przeciw koronawirusowi z opisem „wątpliwy”. Przyszły do szpitala z nadzieją, że od ręki zostaną przebadane i wszelkie wątpliwości zostaną rozwiane. Zalecono im jednak kontakt z Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną.
Czytaj na kolejnych slajdach

Pracownicy łódzkich żłobków i przedszkoli, decyzją prezydent Hanny Zdanowskiej, muszą wykonać badanie z krwi nim przystąpią do pracy. Miejskie żłobki i przedszkola mają być otwarte pojutrze. Które z placówek przyjmą dzieci? Jeszcze nie wiadomo.
- Badanie z krwi nie jest rutynową procedurą w szpitalach – wyjaśnia lekarz zakaźnik. – Z tym badaniem problem jest taki, że przeciwciała pojawiają się dopiero wtedy, gdy proces chorobowy trwa. Obecne są również u tego, kto przechorował zakażenie koronawirusem. Wynik wątpliwy nie wyklucza ani nie potwierdza obecności przeciwciał. Konieczne jest badanie genetyczne, które zaczyna się od pobrania wymazu.
Wszystkie panie, które z "wątpliwym" wynikiem zgłosiły się do szpitala i sanepidu, zostały natychmiast objęte nadzorem epidemicznym i przejdą badanie genetyczne na obecność koronawirusa. Do uzyskania wyniku nie mogą podjąć pracy w żłobkach i przedszkolach.
Czytaj na kolejnych slajdach

Zdaniem doktora chorób zakaźnych, jeśli Urząd Miasta chciał personel przebadać, to powinien zlecić od razu wykonanie testów genetycznych. Problem w tym, że wykonywane komercyjnie są kilka-kilkanaście razy droższe niż badania z krwi. Dlatego urząd zwrócił się do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej o przebadanie pracowników oświaty nieodpłatnie. Nie było takiej możliwości, bo ustawa o chorobach zakaźnych wyraźnie mówi, kto może takim testom być poddany. Nie ma w niej słowa o sytuacji takiej jak ta w łódzkiej oświacie.
Czytaj na kolejnych slajdach

- Musiałabym za badania zapłacić z własnych pieniędzy – wyjaśnia Urszula Jędrzejczyk. – Jestem za wykonywaniem jak największej liczby badań i gdybym miała takie środki, to przebadałabym całą populację Łodzi, aby wykryć i odizolować jak najwięcej zakażonych.