
Sąd Okręgowy w Łodzi uniewinnił 20-letnią kobietę od zarzutu zabójstwa. Uznał, że zadała cios nożem w obronie koniecznej, chroniąc się przed zgwałceniem przez mężczyznę poznanego kilka godzin wcześniej.
Z ustaleń sądu wynikało, że kobieta zadała mężczyźnie kilkakrotnie ciosy nożem w okolice głowy, twarzy i pleców oraz klatki piersiowej. Ten ostatni spowodował jego śmierć. Prokuratura oskarżyła ją o zabójstwo uzasadnione jednak silnym wzburzeniem spowodowanym okolicznościami. Groziło jej do 10 lat więzienia.
Okoliczności, w jakich doszło do zadania śmiertelnych ciosów, świadczyły według sądu niewątpliwie o lekkomyślności kobiety, ale nie podważały faktu, że broniła się przed napastnikiem.
CZYTAJ NA KOLEJNYCH SLAJDACH

Początek tragedii był banalny. 20-latka piła alkohol z dopiero co poznanymi mężczyznami. Potem wszyscy poszli do domu jednego z nich i dalej pili. Około godz. 21 kobieta została sama z mężczyzną. Na początku było kulturalnie. On przygotował kanapki, położył je na stole, a obok nóż, którym je kroił. Zjedli razem. Po posiłku kobieta położyła się na wersalce, zdjęła bluzkę - pozostała w legginsach i kompletnej bieliźnie. Usnęła.
W pewnym momencie obudziła się, gdyż poczuła, że ktoś ją dotyka. Zobaczyła, że jest zupełnie naga, a nad nią stoi również roznegliżowany mężczyzna, który proponował jej wspólny seks. Nie zgodziła się, a potem zaczęła krzyczeć. Napastnik zatkał jej usta dłonią, a drugą ręką złapał za włosy i zaczął ciągnąć po podłodze. W pewnym momencie, gdy pijana kobieta wyrwała mu się, wziął pustą butelkę po alkoholu i zamachnął się nią w jej stronę.
Wtedy 20-latka złapała nóż leżący na stole i zaczęła nim wymachiwać na oślep, powodując u napastnika powierzchowne rany. Ten próbował wyciągnąć z jej ręki nóż. Wtedy, dalej machając na oślep, zadała śmiertelny cios.

Gdy upadł na podłogę próbowała go ratować, a po chwili, do połowy naga, wybiegła na zewnątrz i ubłagała przypadkowo napotkanego mężczyznę, by zadzwonił po pogotowie ratunkowe.
Opisaną sytuację sąd uznał za obronę konieczną, gdyż kobieta użyła noża w celu odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na jej dobra chronione prawem, jakim jest wolność seksualna. Przypomniał, że każda osoba broniąca się przed atakiem ma prawo użyć takiego przedmiotu, który pomoże, a wręcz zapewni odparcie zamachu, nawet w sytuacji, gdy atakujący posługuje się jedynie rękami. Dozwolone jest więc użycie noża, nawet wtedy, gdy napastnik używa tylko siły fizycznej, a napadnięty nie dysponuje innym środkiem obrony i wykorzystuje niebezpieczny przedmiot, jaki znajduje w pobliżu.
Każda osoba, atakując dobro chronione prawem, a przede wszystkim dopuszczając się zamachu na wolność seksualną napadniętej, musi liczyć się z akcją obronną z jej strony i to taką, która będzie konieczna do odparcia zamachu, a w związku z tym powinna brać również pod uwagę możliwość doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu czy zgoła utraty życia - uzasadniał sąd.
Wyrok zaskarżył prokurator. Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał go jednak w mocy.