
- Chłopiec wjechał mi rowerem prosto pod koła - twierdzi 23-letni Stanisław G., oskarżony o spowodowanie wypadku w Steklinku (gm. Czernikowo), w którym zmarł 11-letni Kacperek. Kierowca był po piwie, nigdy nie miał prawa jazdy i miał sądowy zakaz kierowania pojazdami. Proces 23-letniego Stanisława G. ruszył dziś przed Sądem Rejonowym w Lipnie.
Zobacz także: Wyjątkowy ślub w tramwaju. Takie rzeczy tylko w Toruniu! [ZDJĘCIA]
SZCZEGÓŁY PROCESU I FOTORELACJA NA KOLEJNYCH STRONACH >>>>
tekst: Małgorzata Oberlan
Zobacz także: http://torun.naszemiasto.pl/artykul/wyjatkowy-slub-w-tramwaju-takie-rzeczy-tylko-w-toruniu,4715657,artgal,t,id,tm.html

Od tragedii minęły trzy lata. Tyle czasu zajęło lipnowskiej prokuraturze przygotowanie aktu oskarżenia. Zwłokę spowodowało m.in. oczekiwanie na opinię biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Chłopiec zginął na asfaltowej drodze przed domem 14 lipca 2015 roku. Wyjechał z posesji, gdy uderzył w niego opel corsa. Prowadził go Stanisław G., nigdy nie mający prawa jazdy, będący po spożyciu alkoholu i mający sądowy zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi. Dziecko wypadku nie przeżyło.
Polecamy także: Ranking płac. W których supermarketach płacą najwięcej?
Opierając się na opinii biegłych z Krakowa, lipnowska prokuratura oskarża młodego mężczyznę o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym w ten sposób, że jechał środkiem drogi. Gdyby trzymał się przepisowo jej prawej strony, obrażenia dziecka byłyby zdecydowanie lżejsze - stwierdzili eksperci. Akt oskarżenia odczytała dziś w sądzie prokurator Marzena Jesionowska.
Zobacz także: Strzelanina na Bydgoskim Przedmieściu [ZAPIS Z MONITORINGU]

- Nie przyznaję się do winy - oświadczył 23-letni Stanisław G., mieszkaniec gminy Czernikowo. - Będę odpowiadał tylko na pytania sądu i swojego obrońcy. Na pytania prokuratora i oskarżycieli posiłkowych (Anny i Pawła Paradowskich, rodziców zmarłego chłopca-przyp.red.) odpowiadać nie będę.
Polecamy także: Ranking płac. W których supermarketach płacą najwięcej?
Według oskarżonego, tamtego lipcowego dnia wrócił z pracy około godziny 18.00. Wypił jedno piwo i umówił się z kolegą na dalsze picie. Siadł za kierownicą opla corsy, którego był współwłaścicielem ze swym ojcem. Zabrał kompana i pojechali do sklepu w Steklinku. Każdy z nich kupił tutaj po cztery butelki piwa. Jadąc asfaltową drogą nie przekroczył dopuszczalnej tutaj prędkości 90 km/h. Twierdzi, że jechał najwyżej 70 km/h. Chłopca na rowerze zauważył tuż przed maską. - Wjechał mi wprost pod koła. Nie mogłem już nic zrobić - wyjaśnia Stanisław G.
Zobacz: TOP najmniej awaryjnych samochodów [LISTA]

- Ale to nie wszystko. W 2016 roku Stanisław G. znów usłyszał wyrok Sądu Rejonowego w Lipnie za złamanie sądowego zakazu. Został skazany na 6 miesięcy bezwzględnego wiezienia; karę odbył w systemie dozoru elektronicznego. Co istotne, do tego zdarzenia doszło już po wypadku w Steklinku. Z tego wniosek, że Stanisław G. nie jest zdolny do żadnej refleksji nad swoim postępowaniem - zaznacza adwokat Mariusz Lewandowski, pełnomocnik ojca zmarłego dziecka.
Polecamy także: Ranking płac. W których supermarketach płacą najwięcej?