
- Cały czas myślałam o Oldze – wspomina pani Małgorzata. - Zdawałam sobie sprawę, że sala w remizie nie jest odpowiednim miejscem dla kobiety w ciąży. I postanowiłam, że przyjmę pod swój dach Olgę i jej rodzinę. Musiałam wyekspediować z domu córkę, bo potrzebne były dwa pokoje.
ZOBACZ WIĘCEJ NA KOLEJNYCH SLAJDACH!

Olga przyjechała z Korostenia, miejscowości położonej o dwie godziny drogi od Kijowa. Pracowała jako nauczycielka angielskiego w gimnazjum. Jej mama Raisa pochodzi z obwodu czernobylskiego. Bliskość Czarnobyla sprawiła, że przeszła na wcześniejszą emeryturę. Na Ukrainie został mąż Olgi, ojciec i brat.
- Wsiadły na granicy do autobusu i nie wiedziały, gdzie jadą – mówi Małgorzata Grabarczyk. - Usłyszały tylko, że będą bezpieczne..
ZOBACZ WIĘCEJ NA KOLEJNYCH SLAJDACH!

Urodziła się Ania
Dzięki Oldze Małgorzata Grabarczyk przeżyła niezapomniane chwile. W niedzielę, 20 marca, o czwartej nad ranem rozpoczęła się akcja porodowa. Ale Olga nie wszczęła alarmu.
- Podziwiałam jej spokój – śmieje się dziś pani Małgorzata. - Pewnie duże znaczenie miało to, że rodziła drugie dziecko. Stwierdziła, że nie będzie mnie budziła o czwartej nad ranem. Sama też chciała jeszcze wypocząć, bo wiedziała, że czekają ją trudne chwile. Obudziła mnie o godzinie 8.00. Zawiozłam ją do szpitala.
ZOBACZ WIĘCEJ NA KOLEJNYCH SLAJDACH!

W „Salve” Olga urodziła piękną córeczkę. Ważyła 3.900 gram i mierzyła 56 centymetrów. Już wcześniej ustaliła z mężem, że będzie miała na imię Anna. Szczęśliwy tata zobaczył przez Internet swoją córeczkę. Po dwóch dniach Małgorzata przywiozła ją do swojego domu.
- Dziewczyny przyjechały z dwoma torebkami, miały godzinę na spakowanie się – dodaje Małgorzata Grabarczyk. - A mój dom zapełnił się darami od mieszkańców Aleksandrowa! Dostały wszystko, czego potrzebowały!
Małgorzata Grabarczyk zapewnia, że dziewczyny z Ukrainy okazały się bardzo miłe, nie było z nimi żadnych kłopotów. Tylko Raisa ciągle płakała. Martwiła się o syna, męża, zięcia, którzy zostali na Ukrainie.
ZOBACZ WIĘCEJ NA KOLEJNYCH SLAJDACH!