
40 zastępów straży pożarnej i 200 ratowników przez ponad 15 godzin gasiło pożar magazynów, który około godz. 3 nad ranem wybuchł na terenie dawnej Wifamy (al. Piłsudskiego 143) - od jednego z największych pożarów mija właśnie 7 lat.
Gigantyczny słup czarnego dymu widać było w promieniu ponad 20 kilometrów. Spłonęły 4 magazyny o łącznej powierzchni blisko 7 tys. mkw. Straty sięgają kilku milionów złotych.

Podczas akcji ucierpiał strażak z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 5. Na twarz mężczyzny wystrzelił gorący plastikowy element. Po badaniach okazało się, że obrażenia nie są poważne. Pogotowie udzieliło pomocy także roztrzęsionemu właścicielowi hotelu robotniczego, z którego ewakuowano 35 osób - głównie młodzieży).

Przez cały czas wozy strażackie kursowały pomiędzy hydrantami na al. Piłsudskiego i miejscem pożaru. Policja podesłała armatki wodne, zakład wodociągów podstawił cysterny. Właściciele i pracownicy firm zlokalizowanych w halach sąsiadujących z tymi płonącymi w pośpiechu wynosili wszystko, co można było uratować.

Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby ogień przedostał się do hali, w której od lat składowane są beczki z silnie trującymi substancjami chemicznymi.
W czasie akcji gaśniczej na al. Piłsudskiego na odcinku od ul. Niciarnianej do ulicy prowadzącej na teren Wifamy, policja wydzieliła pas ruchu dla straży pożarnej. Tworzyły się gigantyczne korki. Ruchem kierowali i teren zabezpieczali funkcjonariusze - w sumie blisko setka. Mundurowi musieli też kierować ruchem na skrzyżowaniu al. Piłsudskiego i ul. Niciarnianej, bo wyłączono prąd i nie działała sygnalizacja.