
SCHODY, SCHODY, SCHODY, ALE TEŻ MOTYWACJA
Po siedmiu wygranych z rzędu wielu przestrzegało wiślaków, że schody dopiero się zaczynają. Bo dopiero teraz przed nimi mecze z czołówką I ligi. Pierwszy taki test oblali, ale kto wie, czy paradoksalnie to nie pomoże im mentalnie w kolejnych meczach. Krakowianie naprawdę mocno przeżyli tę porażkę. Wystarczyło zamienić kilka zdań po końcowym gwizdku z Luisem Fernandezem czy Igorem Łasickim. Niby już po pomeczowym prysznicu, niby już kilkadziesiąt minut po końcowym gwizdku, a wręcz wściekłość, że przegrali ten ten mecz wprost z nich biła. To raczej nie jest przekaz, że choć zaczęły się schody i mecze z czołówką I ligi, to piłkarzom „Białej Gwiazdy” zabraknie motywacji. Wprost przeciwnie - wygląda na to, że ona będzie jeszcze większa.

NIEWYKORZYSTANA SZANSA
Wisła mogła po meczu z Puszczą wskoczyć na drugie miejsce w tabeli. Stałoby się tak, gdyby wygrała w Niepołomicach. Porażka oznacza, że krakowianie pozostają w strefie barażowej. Po prostu nie wykorzystali swojej szansy.

DOBRZE, ŻE KRÓTKA PRZERWA
Złość po porażce w Niepołomicach najlepiej przełożyć z perspektywy Wisły na kolejne spotkanie. A to krakowianie zagrają już w piątek ze Stalą Rzeszów przy Reymonta. Bilety wyprzedane. Stal rozbiła aż 6:0 Zagłębie Sosnowiec. Szykuje się ciekawe widowisko…

KIBICE DOCENILI WALKĘ
Wisła przegrała w Niepołomicach, ale trudno powiedzieć, żeby kibice „Białej Gwiazdy” mieli o to wielkie pretensje do swoich piłkarzy. W Niepołomicach było więcej wsparcia, podziękowań za walkę do końca niż pretensji. W podobnym duchu utrzymana jest większość komentarzy w internecie. Kibic widzi swoje i nawet jeśli zespół gra słabiej, doceni zaangażowanie. A tego wiślakom odmówić nie można do końcowego gwizdka.