
ZAWIEDLI LIDERZY
Nie da się ukryć, że w meczu z Zagłębiem Sosnowiec zawiedli liderzy Wisły. Luis Fernandez szukał gry, ale był w tym bezproduktywny. Angel Rodado szukał swoich okazji, ale nie oddał jednego groźnego strzału. To tylko dwa przykłady. Trochę też przy prowadzeniu 1:0 każdy chciał się wykazać indywidualnie, a mniej było gry zespołowej. Najbardziej jednak ten brak dobrej gry liderów Wisły był widoczny wtedy, gdy Zagłębie już odrobiło straty. Był zaledwie nie moment, a momencik, gdy „Biała Gwiazda” tak naprawdę docisnęła rywala. A przecież miała mnóstwo czasu, by go po prostu pokonać swoją jakością.

BEZ TAKICH SKRZYDEŁ JAK ZWYKLE
W Wiśle zawiodły w tym meczu skrzydła. Miki Villar jeszcze wypadł w miarę, ale Momo Cisse był bardzo słaby. Pewnie, gdyby nie fakt, że Wisła prowadziła 1:0, zostałby już w przerwie w szatni. Sobą nie był też David Junca, który przed kontuzją śmigał po lewym skrzydle aż miło, a teraz wyraźnie brakowało mu dynamiki. Nieco lepiej wyglądał Bartosz Jaroch. Generalnie jednak skrzydła nie były w tym meczu atutem „Białej Gwiazdy”.

TA PORAŻKA TO COŚ WIĘCEJ NIŻ STRATA TRZECH PUNKTÓW
Wygrana mogła Wiśle dać wszystko, porażka zabiera nie tylko prawie wszystkie szanse w walce o bezpośredni awans, ale też znacząco utrudnia krakowianom sytuacje przed barażami. Na razie „Biała Gwiazda” jest czwarta w tabeli, ale jeśli Puszcza Niepołomice wygra w poniedziałek swój mecz ze Skrą Częstochowa, krakowianie spadną na miejsce piąte. I jeśli po ostatniej kolejce sezonu zasadniczego nic w układzie tabeli się nie zmieni, to walkę o awans w barażach rozpoczną w Niepołomicach… I chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, jaka droga przez mękę czekałaby tam wiślaków. To obrazuje jak kosztowna może okazać się przegrana z Zagłębiem.

MIMO WSZYSTKO WCIĄŻ SĄ SPORE SZANSE NA AWANS
W Wiśle zawsze mogą się pocieszać, że po słabej jesieni sam awans do baraży już jest sukcesem. To w jakimś stopniu jest prawda, jeśli starać się patrzeć na przyszłość „Białej Gwiazdy” w nieco bardziej różowych kolorach. No bo fakty wciąż są takie, że Wisła jeszcze definitywnie niczego nie przegrała. Wciąż ma wszystko w swoich rękach. Pół żartem, pół serio można nawet powiedzieć, że wystarczą jej nawet nie trzy, a dwie wygrane, żeby awansować. Ale tak już całkiem poważnie, to kibicom Wisły trudno będzie optymistycznie patrzeć na realia rozgrywania baraży na wyjazdach. Podajmy tylko jeden fakt. Z drużynami z obecnej pierwszej szóstki Wisła nie wygrała na wyjeździe ani jednego meczu w tym sezonie! ANI JEDNEGO!!! Tylko w Niecieczy udało się zremisować. W pozostałych przypadkach były same porażki.