
Usiadł do komputera i w googlach przywołał plan miasta Gdańska. Okazało się, że taka ulica znajduje się w Jelitkowie niedaleko miejsca, gdzie Iwona Wieczorek była utrwalona przez monitoring.
- Wiem, wiem gdzie jej szukać - wykrzykiwał podniecony Jackowski i chciał zaraz jechać do Gdańska.
Początkowo Jackowski nie miał stuprocentowej pewności, że Iwona Wieczorek nie żyje. Powiada - raczej nie żyje. A w wielu sprawach - nie mniej trudnych - nie miał wątpliwości. Gdy pokazywałem mu kilka lat temu zdjęcie 11-12-letniego chłopca, bez wahania powiedział: - Nie żyje, widzę jego świeży grób pełen kwiatów. Ten grób nie jest w Polsce, ale gdzieś daleko stąd.
Chodziło o grób wnuka pewnego gdynianina. Dziadek pytał o przyczynę jego nagłej śmierci, a grób był rzeczywiście daleko od Człuchowa, w Szwajcarii.

Albo innym razem, gdy rozłożyłem przed Jackowskim kilka zdjęć przystojnego, uśmiechniętego młodzieńca, maturzysty, który właśnie złożył dokumenty w seminarium duchownym.
- Zginął w wypadku samochodowym, zagapił się i uderzył w drzewo. Samochód nawet niewiele ucierpiał, a stało się to gdzieś niedaleko torów kolejowych - rozpływał się w szczegółach Jackowski. Ku mojemu zdziwieniu wszystko to potwierdziła matka tragicznie zmarłego chłopaka.

Tym razem w sprawie Iwony Wieczorek chodziło mi przede wszystkim o rozstrzygnięcie - żyje czy nie żyje, nie planowałem dalszego ciągu poszukiwań. Pomysł z kolejnym przyjazdem do Jelitkowa i dalszym ciągiem poszukiwań zrodził się spontanicznie, kiedy Jackowski zorientował się, że ulica Morska jest tak blisko miejsca, gdzie jest ostatni ślad Iwony - wejście nr 63 na plażę w Jelitkowie. Stąd do Morskiej kilkaset metrów - 400-500. Zaraz wieczorem po wykonaniu wizji chciał jechać, przekonany, że tam znajdzie ciało Iwony Wieczorek.

W dalszych rozważaniach Jackowski nie miał wątpliwości, że ona nie żyje. Jej ciało widział w wodzie, w jakimś kanale o obmurowanych brzegach, gdzieś w sąsiedztwie ruin. Ledwie udało mi się w środę 21 bm. powstrzymać go przed wyjazdem do Gdańska. Było późne popołudnie i jazda o tej porze nie miała sensu. Ustaliliśmy, że Krzysztof Jackowski przyjedzie do Gdańska w piątek, 23 sierpnia i spotkamy się na ulicy Morskiej. Tak też było.
Na spotkanie z Krzysztofem Jackowskim wyruszyliśmy całą ekipą z "Dziennika Bałtyckiego". Kiedy Jackowski w pobliskich krzakach wyszukał fragment odzieży tej samej marki co spódnica, którą miała na sobie Iwona Wieczorek w dniu zaginięcia, poprosiłem matkę Iwony o przybycie na miejsce i ocenę znaleziska.