
Ani potwierdziła, ani wykluczyła, trudno się dziwić, bo materiał był w strzępach, zbutwiały, o zmienionej kolorystyce. Dobrze się stało, że przybyli na miejsce funkcjonariusze policji zabrali je do analizy DNA. Jeśli okaże się, że jest to spódnica Iwony Wieczorek, może to być istotny szczegół dla śledztwa.
Przy okazji rozmowy mama Iwony Wieczorek z pewnym zdziwieniem przyznała, że Krzysztof Jackowski trzy lata temu podczas pierwszej wizji w związku z zaginięciem Iwony Wieczorek wskazywał ulicę Morską i sąsiednią Bałtycką, gdzie należy szukać zwłok.
- Tak powiedział mojej rodzinie, która pojechała ze zdjęciem Iwony do Człuchowa - przypomniała pani Iwona Kinda.

Czy to przypadek, czy też jakaś znacząca informacja? Szkoda, że wtedy, trzy lata temu, nie przeszukano tej okolicy. Szkoda, że tak drobiazgowo prowadzone śledztwo - podobno przesłuchano 300 świadków - zupełnie zbagatelizowało wnioski raportu Komendy Głównej Policji na temat "numeru tożsamego" - o czym napisała Violetta Krasowska Sałustowicz w interesującym tekście "Zaginieni źle szukani" ("Polityka" nr 30/2917 z 24.07. br.).
Otóż okazało się, że po kłótni i odejściu z lokalu Iwony Wieczorek ktoś z telefonem o "numerze tożsamym" pojawiał się dokładnie w tych samych miejscach co zaginiona. Właścicielką telefonu okazała się kobieta. Dziennikarka "Polityki" doszukała się, że z tym numerem tożsamym tamtej nocy, a także później często kontaktował się chłopak Iwony Wieczorek. Tych połączeń było kilkaset. Kobietę i byłego chłopaka Iwony przesłuchano dopiero kilkanaście miesięcy po zaginięciu Iwony. Kategorycznie zaprzeczyli tak znajomości, jak i kontaktom telefonicznym. Kobieta nawet początkowo zaprzeczyła, że numer należy do niej, ale po jakimś czasie sama zgłosiła się na policję i przyznała, że ma taki numer. Ten "numer tożsamy" - jak wynika z bilingów - aktywnie kontaktował się z telefonem byłego chłopaka Iwony, bardzo często, gdy publicznie wracał temat zaginięcia Iwony Wieczorek, po każdej akcji policji itd.

Te rewelacyjne ustalenia nie przełożyły się na żaden przełom w śledztwie - dziwi się dziennikarka "Polityki".
Nie tylko ona, także policjant insp. Marek Dyjasz, były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji, który na przełomie 2011 i 2012 r. przedstawił gdańskiej policji raport w sprawie "numeru tożsamego", wskazujący konkretnie co należy zrobić: "Ciągle słyszałem o jakichś przeszkodach. Sam do dziś tego nie rozumiem: głośna sprawa, cała Polska interesowała się zaginięciem Iwony, są nowe istotne wątki i nic" (cyt. za "Polityką").

No właśnie, więc może nie tylko w zaroślach należałoby szukać ostatnich śladów Iwony Wieczorek? Ważne, byśmy mogli dowiedzieć się, co się z nią stało. Ważne dla poznania prawdy, ale i poczucia bezpieczeństwa w wielkim mieście cywilizowanego kraju.