
Odchodzą zimą z Lecha?
Darko Jevtić
Szwajcarski pomocnik Lecha ma jeszcze dwuletni kontrakt więc jest mało prawdopodobne by opuścił Poznań. Starania o jego rozpoczął już ponoć szwajcarski Grasshopers Zurych, ale musiałby zapłacić Lechowi co niego co najmniej 1 mln euro. Darko kosztował przecież 300 tys. euro. Za tym transferem przemawia tylko to, że dobrze zna ligę i mógłby współpracować z trenerem, którego bardzo dobrze zna. Ale czy to wystarczy?
Szansa na transfer - 15%

Przychodzą zimą do Lecha?
Grzegorz Kuświk
Akcje Polaka mocno spadły po tym, jak w Gdańsku pojawił się Marco Paixao, więc pewnie będzie chciał odejść. Lech , który za wszelką cenę szuka napastnika mógłby byc dla pochodzącego z Ostrowa piłkarza świetną opcją. Pytanie tylko czy to odpowiedni napastnik dla Kolejorza? lepszy jednak Kuświk niż nikt.
28-letni napastnik jesienią strzelił tylko cztery gole w 17 meczach. To zdecydowanie zbyt mało, nawet jak na Lechię. W Gdańsku spodziewali się więcej po piłkarzu, który w dwóch poprzednich sezonach dla Ruchu Chorzów zdobył w sumie 26 bramek. Policzkiem dla Kuświka jest też transfer Flavio Paixao. Brat Marco jest co prawda jeszcze w Sląsku, ale odesłany został do rezerw. Nie jest wykluczone, że Lechia już teraz go wykupi z wrocławskiego klubu, choć ma problem z finansami, bo jeszcze nie rozliczyła się z ubiegłorocznego transferu Sebastiana Mili. W Gdańsku jednak liczą na współpracę między Paixao i Milą, co pozwoliło w przeszłości osiągać dobre wyniki Śląskowi Wrocław. Kuświka w Lechii czeka więc ławka rezerwowych albo trybuny. Na razie Kuświk, jest z Lechią w Turcji na zgrupowaniu. Ciekawe, jak długo tam zostanie.
Szansa na transfer - 35%

Przychodzą zimą do Lecha?
Artjom Rudniew
Serial pod tytułem „Rudniew w Lechu” powoli dobiega końca. I to raczej bez happy endu.
Kibice bardzo liczyli na Łotysza, ale główną przeszkodą w tym transferze są zarobki Artjoma. Zarabia 140 tys. euro miesięcznie, to trzy razy więcej niż Hamalainen dostał w Legii. Nic dziwnego, że nie chce zrezygnować z takiej fortuny. Sentyment do Lecha to jedna sprawa, ale zabezpieczenie przyszłości to sprawa nadrzędna.
Aby Rudniew przyszedł do Poznania, musiałby otrzymać spore odszkodowanie od HSV. A na to się nie zanosi. Co więcej Hamburczycy zapowiedzieli, że dadzą mu jeszcze jedną szansę, bo sami mają poważne problemy w ofensywie.
HSV przegrał jednak wszystkie gry kontrolne - po 1:2 z Rot-Weiss i Young Boys oraz 1:3 z Ajaksem, więc trudno powiedzieć, by drużyna mogła poszczycić się świetną skutecznością. Bundesliga wznawia rozgrywki w następny weekend i kto wie, czy Niemcy nie zdecydują się na zakup nowego napastnika. Pojawiły się informacje, że może to być Nemanja Nikolić z Legii Warszawa. Jej prezes nie dość, że nie chce sprzedawać Węgra, to teraz ma jeszcze dodatkowy argument: transfer do HSV mógłby sprawić, że Niemcy... w końcu zgodziliby się na odejście Artjoma Rudniewa do Kolejorza, a to dla Legii byłoby niekorzystne.
Dlaczego temat Rudniewa powraca do Poznania jak bumerang przy każdym okienku transferowym? Wszyscy tęsknią za jego golami i to jest świetny temat do spekulacji. Co więcej, nikt nawet nie pyta zawodnika o jego zdanie w tej sprawie. Z doniesień mediów niemieckich wynika, że Rudniew bez problemów znajdzie klub w ligach dużo lepszej niż polska, a co za tym idzie kontrakt jaki mógłby mu zaproponować Lech nie byłby w stanie konkurować choćby z 2. Bundesligą (duży apetyt na Artjoma ma choćby St. Pauli). Holandia, Francja, Grecja to kierunki w którym latem się Łotysz uda.
Szansa na transfer - 5%

Przychodzą zimą do Lecha?
Kamil Wilczek
Król strzelców ubiegłego sezonu w Polsce zalicza na razie bardzo bolesne zderzenie z prawdziwą piłką - w Carpi jest zawodnikiem trzeciego planu. Przygoda Kamila Wilczka z Serie A to na razie pasmo niekończących się porażek i upokorzeń, bo piłkarz z trudem łapie się na ławkę rezerwowych przedostatniej drużyny ligi, a przez pół roku zagrał tylko trzy razy. W sumie 115 minut przeciwko Sampdorii Genua, Interowi Mediolan i Hellas Werona. Nic dziwnego, że dla włoskich mediów jest już w połowie sezonu jednym z większych rozczarowań. Wilczek powinien dostać od Carpi zgodę na odejście, ale nie za bezcen, o czym przekonał się Lech, dla którego Wilczek miał być alternatywą po nieudanych negocjacjach w sprawie Rudniewa. Podobno Kolejorz chciał wypożyczyć Kamila Wilczka za symboliczną kwotę i wykupić go ewentualnie latem za kilkaset tysięcy euro, gdyby ten się sprawdził, ale ta propozycja miała zostać przez Włochów odrzucona.
Trudno też oczekiwać, by Lech sprostał wymaganiom finansowym piłkarza, który z Polski wyjechał głównie po to, żeby lepiej zarabiać. Wydaje się, że w tej chwili szanse na powrót Wilczka do kraju są niewielkie, więc kibice Kolejorza będą prawdopodobnie musieli obejść się smakiem.
Szansa na transfer - 5%