
Okres Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej był źródłem wielu absurdów. Niektóre z nich po latach wspominamy z uśmiechem na twarzy czy sentymentem, z kolei na myśl o pewnych wydarzeniach do dzisiaj mamy gęsią skórkę.
Przejdź do GALERII i poznaj największe absurdy PRL!

Bezmięsny poniedziałek
Pierwszy dzień tygodnia nie w PRL nie kojarzył się z momentem pójścia do pracy, a sytuacją, w której w żadnym barze czy restauracji nie można było zamówić żadnej potrawy mięsnej. W okresie demokracji ludowej ustanowiono bowiem poniedziałek dniem bezmięsnym. Miało to na celu ograniczenie konsumpcji mięsa, co było spowodowane jego brakiem na rynku. Wybór poniedziałku nie był przypadkowy - miało to się nie kojarzyć z i religijnością (w (w chrześcijaństwie dniem bezmięsnym jest piątek). W kolejnych latach wprowadzono także bezmięsne środy.

Zamiast cytryny kiszona kapusta
W PRL cytrusy były prawdziwym rarytasem. Kto miał rodzinę za granicą i otrzymywał od nich paczki, mógł się się czuć wyróżniony w społeczeństwie.
Kuchnia w czasie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej była dość uboga. W głównej mierze zawdzięczano to niezbyt wyszukiwanemu gustowi kulinarnemu Władysława Gomułki, dla którego podstawowym daniem była kiszona kapusta. Do tego stopnia "ukochał" ten produkt spożywczy, że twierdził iż kiszona kapusta ma tyle witamin i kalorii, co cytryny.
Polacy z kolei pytali, jak kiszoną kapustę wycisnąć do herbaty...

Relacjonowanie przed świętami, gdzie jest statek z kuby z cytrusami
Zostając przy cytrusach, jedynymi okresami, w których można było spotkać w sklepach cytryny i pomarańcze, był święta Bożego Narodzenia i święto 1 maja (święta pracy). Było to tak wielkie wydarzenie, że już od później jesieni media regularnie relacjonowały o statkach płynących z kraju z Ameryki Środkowej do Polski z owocami.