
9. Potrafi skupić wokół siebie ludzi, pokazać im cel
Wychowywał się w Toszku k. Gliwic i bardzo nie lubił przedszkola
Mama bardzo wcześnie wychodziła do pracy, więc Piotrek był w przedszkolu o świcie, jeszcze przed wychowawczyniami. W przedszkolu o tej porze urzędował tylko palacz, więc spędzał ten czas razem z nim. Umie łączyć ludzi i skupiać ich wokół wspólnego celu. To obecnie jedna z jego najważniejszych zalet. Nie przejdzie korytarzem, jeśli do kogoś nie zagada i nie pożartuje. W dzieciństwie lubił się bawić na terenie pobliskiego zamku toszeckiego, zdobywał jego mury. Może dlatego służył potem w elitarnych "czerwonych beretach"?
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

10. Relacjonował własne zmagania z piłką
Andrzej był obiecującym dzieckiem, którego wszędzie nosiło. Kiedyś poszedł sam na pochód pierwszomajowy,
- Problem pojawił się dopiero, gdy nie wiedziałem, jak wrócić do domu. Ale znalazłem pomoc - opowiada. Piłka nożna była ważna w jego życiu. - Jako dziecko waliłem nią w drzwi, które traktowałem jako bramkę i nadawałem z tego sprawozdania - wspomina. I to był kapitał na kolejne lata.
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

11. Gwarą śląską mówiła na podwórku i u dziadków
Podczas rodzinnych spotkań tata grał na skrzypcach, a ona musiała śpiewać.
Tata, przedwojenny nauczyciel i kierownik szkoły, pilnował, by w domu używała poprawnej polszczyzny. Gwarą mówiła na podwórku i dziś składa jej pokłon.
- Nasz dom był zawsze pełen młodzieży, a każda niedziela zaczynała się tak samo - od mszy o godz. 7.00, a potem ojciec wsadzał mnie na rower i objeżdżał okolicę. Odwiedzał swoich uczniów, bo chciał wiedzieć, jak żyją -wspomina Maria. Ojciec był najważniejszym człowiekiem w jej życiu.
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

12. Marzył o wielkich odkryciach na miarę historii
Odkąd pamięta, interesował się historią, dziś ją współtworzy.
Jerzy próbował nawet rozwijać w sobie pasję archeologa. Kopał co sił ziemię i za każdym razem sądził, że odnalazł pięściaki - narzędzia z odległych kultur, ale to zawsze były tak samo zaokrąglone przez naturę, zwykłe kamienie. Uwielbiał przeglądać rodzinne albumy, gdzie było zdjęcie dziadka z karabinem większym od niego. Słuchał opowieści o pradziadku - katoliku pacyfiście, który podczas pierwszej wojny strzelał w niebo, by nikogo jego kule nie dosięgły. Na naszej fotografii buduje zamek z kart. - I tak doszedłem do historii sztuki - dodaje.
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE