W Dublinie Polska będzie rozstawiona w pierwszym koszyku. Oznacza to, że drużyna Jerzego Brzęczka nie trafi w eliminacjach na Szwajcarię, Portugalię, Holandię, Anglię, Belgię, Francję, Hiszpanię, Włochy, czy Chorwację.
- Na pewno unikniemy potencjalnie tych najsilniejszych, ale w drugim koszyku też są silne drużyny - mówi Roman Kosecki, były napastnik. - Tak naprawdę, żeby myśleć o sukcesie, trzeba wygrywać mecze i być przygotowanym na trudne wyzwania. Nikt się przecież nie położy. W tej chwili piłka się wyrównała. Widać to w rozgrywkach klubowych i reprezentacyjnych. Nie ma łatwo. Miesza się to wszystko i idzie w kierunku bardzo fizycznym. W każdej drużynie zawodników, którzy potrafią wygrać pojedynki jeden na jeden, też jest coraz więcej. Każda drużyna może więc czymś zaskoczyć. Widać, że fizycznie drużyny też nie odstają od siebie. Zagrać w tej chwili mecz z Luksemburgiem czy Wyspami Owczymi, to wcale nie jest spacerek.
Eliminacje Euro 2020. Co warto wiedzieć przed ceremonią losowania w Dublinie?
Na kogo dobrze by było trafić według Romana Koseckiego?
- Z drugiego koszyka chciałbym Walię, z trzeciego Finlandię, z czwartego Estonię, z piątego Gibraltar. Z szóstego, jeśli trafimy do większej grupy, może być San Marino - wylicza były piłkarz Legii Warszawa, Galatasarayu Stambuł czy Atletico Madryt.
Euro 2020 rozegrane zostanie, po raz pierwszy w historii mistrzostw, w mocno rozszerzonej formule. Organizacji meczów turnieju finałowego podjęło się aż 12 miast z 12 różnych krajów.
- UEFA szuka możliwości coraz większego zainteresowania piłką nożną. To wiąże się z dużą mobilnością kibiców. To duże wyzwanie i nie wiem, czy wszyscy tego chcieli. Turniej finałowy w jednym kraju łatwiej sobie zaplanować. A tak, jest to duże wyzwanie organizacyjne i dla kibiców. Z drugiej strony dużo krajów włączyło się w organizację i jest przez to łatwiej. Nie wiem do końca, jak to wyjdzie. Jeden czy dwóch gopodarzy turnieju to swego rodzaju wydarzenie w tych miejscach, a jeśli rozjeżdża się to po całej Europie, to gubi się gdzieś ten smaczek. To będą po dwa-trzy mecze w danym kraju i to będzie może takie wydarzenie, jak mecze Ligi Mistrzów. Troszeczkę możemy klimat zgubić. Myślę, że federacje podjęły jakąś analizę, jeśli chodzi o poszukiwanie pieniędzy i rozprzestrzenianie piłki nożnej - analizuje Roman Kosecki.