
Bartosz Salamon (Lech Poznań)
Dwukrotnie pilnował zawodnika, który akurat kilka sekund później wpisał się na listę strzelców. Miał być najmocniejszym punktem poznańskiej defensywy, a teraz nie wiadomo, czy w ogóle załapałby się do rezerw Kolejorza.

Bogdan Tiru (Jagiellonia Białystok)
Sprowokował kontratak Śląska, po którym padł gol. Niepotrzebnie zapędził się aż na połowę Śląska, tam stracił piłkę przy rozegraniu z Romanczukiem i zabrakło go, gdy Expósito pokonywał Dziekońskiego.

Sebastian Kowalczyk (Pogoń Szczecin)
Jeśli laik chciał się dowiedzieć, dlaczego Paulo Sousa go powołał, to nadal nie miałby odpowiedzi. Kowalczyka przywołaliśmy na sam koniec meczu, gdy w świetnej sytuacji, kilka metrów od bramki, nie potrafił nawet czysto trafić w piłkę. Duży minus przy jego nazwisku.

David Mawutor (Wisła Kraków)
Ociężały w defensywie, pozwolił Ubbinkowi wejść w pole karne Wisły, jak do siebie. Spóźniony z interwencjami i mało błyskotliwy, jeśli chodzi o zagranie piłki do przodu. Bardzo kiepsko.