Plażowiczom w kalifornijskiej zatoce Morro Bay nakazano trzymać się z dala od wody do odwołania. Powód? Surfer zaatakowany przez rekina nie żyje - podała policja.
Nie ujawniono personaliów ofiary, zginął on na miejscu, a gdy przybyli ratownicy, ich działania ograniczyły się do stwierdzenia zgonu. 31-letni mężczyzna jest pierwszą śmiertelną ofiarą rekina w hrabstwie San Luis Obispo od 18 lat.
Mężczyzna początkowo był wspomagany przez pewną surferkę, która podpłynęła, by mu pomóc. Nie wiadomo, czy była krewną ofiary i czy widziała sam atak rekina. Straż pożarna i policja dotarły szybko na miejsce - powiedział Eric Endersby, dyrektor patrolu portu Morro Bay, a sanitariusze stwierdzili zgon.
Surferzy i pływacy zostali wezwani do opuszczenia wód State Parks Beach w pobliżu Morro Strand, gdzie miał miejsce atak, oraz pobliskich plaż Morro Bay. Plaże pozostają otwarte tyko dla spacerowiczów. Zdaniem policji, około 30 osób znajdowało się w pobliżu, gdy mężczyzna został wyciągnięty z wody i nie wiadomo, czy ktokolwiek był świadkiem ataku.
Endersby uważa, że warunki pogodowe sprawiły, że były mniejsze niż zwykle tłumy w weekendy. - Matka Natura była po naszej stronie, ponieważ z pewnością mogliśmy mieć więcej ludzi – dodał.
Endersby, 28-letni pracownik patrolu portowego, przypomniał kilka niedawnych ataków rekinów w okolicy w ciągu ostatnich 10 lat. Uczeń z San Luis Obispo, Nick Wapner, został pogryziony przez żarłacza białego 9 stycznia 2019 r. w pobliżu Parku Stanowego Montaña de Oro. Kolejny atak miał miejsce również na tej samej plaży w 2015 roku, kiedy mężczyzna po pięćdziesiątce został zaatakowany i pogryziony przez młodego rekina.
Ostatni śmiertelny atak rekina miał miejsce w sierpniu 2003 roku, ofiarą była 50-letnia kobieta na plaży Avila, która pływała w tym czasie z fokami.
Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja
