
Sąd uznał, że pani Anna dostanie zadośćuczynienie za działania policji.

W środę (26 października) w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu zapadł wyrok w sprawie Anny Ekert-Tyszewicz, kobiety, która dwa lata temu została zatrzymana przez policję po marszu niepodległości we Wrocławiu.

Kobiecie, która pracowała wówczas w szkole, policja zarzuciła udział w nielegalnym zgromadzeniu. Sądownie chciano odebrać jej także prawa rodzicielskie.

"Policja postanowiła wysłać do sądu rodzinnego pismo, w którym sugerowano, że dziecko jest przez panią Annę źle wychowywane. W miejscu jej zamieszkania pojawiły się pracownicy socjalni, którzy robili z sąsiadami wywiady odnośnie rodziny pani Anny" - przekonywała jej adwokat Katarzyna Bakalarczyk, która wraz z adw. Jarosławem Janasem od początku zajmowała się sprawą pani Anny.