
Komisja Kodyfikacyjna przyjęła dwa projekty: kodeks pracy i kodeks zbiorowego prawa pracy. - Obowiązujący kodeks pracy ma ponad 40 lat i był wielokrotnie nowelizowany. "Jest dokumentem już archaicznym i krytykowanym" – ocenił wiceminister pracy Marcin Zieleniecki. Projekty kodeksów nie są projektami ustaw. "Są to propozycje ekspertów prawa pracy, którzy przez 18 miesięcy bardzo intensywnie pracowali" - podkreślił.

Nowy kodeks ma ograniczać umowy cywilnoprawne na korzyść umów o pracę, ale ich wachlarz ma być szerszy. Chodzi o większą elastyczność umów o pracę.
Umowy zlecenia całkowicie nie znikną, bo pod koniec prac przeforsowano zatrudnienie cywilnoprawne. Na zleceniu można będzie dorabiać przez maksymalnie 32 godziny miesięcznie. Na stałe w ten sposób będą mogli być zatrudnieni tylko specjaliści i kadra menedżerska, ale za wyższe stawki.

Pozostałe osoby mają zarobkować albo jako samozatrudnieni, albo na podstawie umów o pracę.
Nowością będzie zatrudnienie nieetatowe - czyli doraźne, kiedy pracodawca nie musi nam zapewnić pracy, ma nas na liście chętnych i podpisuje umowę wtedy, kiedy akurat potrzebuje pracowników. Pracownik będzie miał prawo odmówić przyjęcia takiej pracy, mimo zgłoszenia się.

Innym proponowanym rozwiązaniem jest umowa na czas wykonywania konkretnej pracy.
Jedną z propozycji jest też „praca domowa”. To możliwość pracy zdalnej z domu, na krótko, w wyjątkowej sytuacji.