
Miała być walka o podium i europejskie puchary, zapowiada się niestety obrona pozycji w górnej ósemce tabeli. Lech Poznań znów jest w kryzysie. Dwie wiosenne porażki, spowodowały, że Kolejorz spadł z trzeciego na siódme miejsce w tabeli.
Najgorsze, że nie ma absolutnie podstaw do optymizmu. Zespół jest w rozsypce, zamulony przygotowaniami, nie realizuje żadnej taktyki. Gra katastrofalnie. Stał się znów obiektem drwin całej piłkarskiej Polski. I nie ma zupełnie planu, jak wyjść z dołka, w który kolejny raz wpadł, tym razem już niespełna trzy miesiące po zmianie trenera.
Oto pięć największych bolączek Lecha Poznań w tym roku --->

1. Kadra na poziomie ligowego średniaka
Napisać, że Lech Poznań znajduje się w permanentnym kryzysie, to nic nie napisać. Od maja miał (łącznie z tymczasowymi) aż siedmiu trenerów! Stało się tak dlatego, że władze Kolejorza z Piotrem Rutkowskim na czele już od dawna nie potrafią (lub nie chcą) zdiagnozować toczącej zespół choroby. Wydaje im się, że mają kadrę na mistrzostwo Polski. W rzeczywistości doprowadzili do sytuacji, że piłkarskiej jakości pozostało w niej już niewiele.
Czytaj dalej --->

Od lat kupują graczy słabych technicznie i słabych mentalnie. W efekcie mają zespół drogi w utrzymaniu, ale nieposiadający dużej przewagi nad ligowymi średniakami, co pokazały przegrane mecze z Zagłębiem Lubin i Piastem Gliwice.
Czytaj dalej --->

2. Najgorsza obrona od lat
Dramatycznie słabo wręcz wygląda linia obrony. Marcin Wasielewski, Rafał Janicki i Nikola Vujadinović tworzą chyba najgorszy tercet w od czasów, gdy Lech Poznań gra w ekstraklasie. Nie dosyć, że są nieporadni, nieruchliwi, to popełniają błędy w ustawieniu, które nie przystoją nawet juniorom.
Przed tygodniem piłkarze Zagłębia, wchodzili w defensywę Kolejorza jak w masło. Piast ją wręcz zmasakrował, a wynik 0:4 to najmniejszy wymiar kary.
Czytaj dalej --->