
Wielokrotnie apelowaliśmy do ludzi rządzących Lechem Poznań, o to by wzmocnić obronę, bo bez dobrej defensywy nie da się odnosić sukcesów. Co zrobiły władze klubu? Sprzedały Dilavera, a zastąpić go próbowały trzema piłkarzami z rezerw i wyszukanym gdzieś w rezerwach belgijskiego klubu Goutasem.
Zimą była jeszcze szansa na zweryfikowanie popełnionych latem błędów. Tylko, że znów zdecydowano się na najtańszą opcję. Dyrektor sportowy Tomasz Rząsa zaczął opowiadać, że kadra jest znakomita, a trener Adam Nawałka, że nie są mu potrzebni żadni nowi piłkarze, bo tych których ma zna dobrze i jeśli do tej pory zawodzili, to uda mu się ich odbudować. Podobnie mówił Ivan Djurdjević i w Lechu pracował tylko przez kilka miesięcy....
Czytaj dalej --->

3. Brak formy
Nawałki nikt nie wyrzuci, choć tak katastrofalnie grającego zespołu nie widzieliśmy już od dawna. Nic nie funkcjonowało, ani w defensywie, ani w ofensywie. Przed meczem w Gliwicach były selekcjoner wymienił pół składu i mógł tak jak kibice ze strachem w oczach przyglądać się jak jego drużyna zostaje upokorzona przez mądrze i efektywnie grających gospodarzy.
Nawałka zapewniał co prawda, że nie buduje formy na początek rundy, ale na cały sezon, ale nikt - zapewne też on sam - nie spodziewał się, że jego metody treningowe przyniosą tak żenujące efekty.
Czytaj dalej --->

Piłkarzom brakuje szybkości, a to przekłada się też na tempo rozgrywania akcji, co widać zwłaszcza po pomocnikach i skrzydłowych. Lechici drepczą po boisku, nie potrafią zrealizować nic, nad czym podobno ciężko pracowali w okresie przygotowawczym.
Czytaj dalej --->

4. Brak ambicji i determinacji
Były selekcjoner trafił na dodatek na wyjątkową grupę piłkarzy, którym skrzydła podcina najmniejsze niepowodzenie. Lech ani przez moment nie sprawiał wrażenia zespołu zdeterminowanego, walecznego, chcącego za wszelką cenę odwrócić niekorzystny wynik meczu.
Scenka przy drugim golu dla Piasta, gdy Jasmin Burić kilka sekund leży na murawie, zamiast próbować zapobiec bramce, stała się hitem internetu i dowodem na to, że piłkarze Lecha wyznają zasadę „czy się stoi, czy się leży...".
To co zrobił w 87 min. Łukasz Trałka można uznać za piłkarski kryminał. Nic więc dziwnego, że kibice uznali go za dezertera, który specjalnie wykartkował się, by nie wystąpić w meczu z Legią, gdzie może dojść do kolejnego blamażu.
Czytaj dalej --->