
Proces w sprawie rekordowego przemytu marihuany z Hiszpanii do Polski – 2,5 tony! - miał się zacząć w środę w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Nie zaczął, ponieważ m.in. główny oskarżony zachorował.
Czytaj dalej na kolejnym slajdzie: kliknij strzałkę „w prawo", lub skorzystaj z niej na klawiaturze komputera.

Takiego procesu w Łodzi jeszcze nie było. Na ławie oskarżonych zasiada dziewięciu mężczyzn z Łodzi i innych części kraju, z których ośmiu przebywa w aresztach śledczych, a tylko jeden odpowiada z wolnej stopy. Prokuratura Krajowa w Warszawie zarzuca im, że brali udział w przemycie potężnej ilości narkotyków. Chodzi aż o 2,5 tony, co oznacza, że jest to rekord jeśli chodzi o sprawy w sądach okręgu łódzkiego.
Czytaj dalej na kolejnym slajdzie: kliknij strzałkę „w prawo", lub skorzystaj z niej na klawiaturze komputera.

Prokurator Andrzej Wicherski z Prokuratury Krajowej w Warszawie przed rozprawą poinformował nas, że oskarżeni mają różne zarzuty: od przemytu dużych ilości narkotyków, przez handel środkami odurzającymi, do udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi im do 15 lat więzienia.
Czytaj dalej na kolejnym slajdzie: kliknij strzałkę „w prawo", lub skorzystaj z niej na klawiaturze komputera.

Artur P. nie został dowieziony do gmachu Temidy. Okazało się, że rano miał wysoką gorączkę i lekarz więzienny nie zgodził się, aby w konwoju pojechał do Łodzi. To jeden powód odroczenia rozprawy.
Drugi związany jest z sytuacją innego oskarżonego – Artura D. Chodzi o to, że jego proces toczył się w Sądzie Rejonowym w Łodzi, po czym – na wniosek prokuratury i za zgodą sądu – jego sprawa została przeniesiona do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Oznacza to, że Artur D. ma odpowiadać w procesie, o którym piszemy. Obrońca Artura D. nie zgodził się na przeniesienie sprawy swego klienta i złożył w tej sprawie zażalenie do sądu odwoławczego. Nie zostało jeszcze rozpatrzone, więc w tej sytuacji proces nie mógł się zacząć.