Łódź. Przemycili z Hiszpanii do Polski 2,5 tony marihuany? Prokuratura stawia zarzuty!
Takiego procesu w Łodzi jeszcze nie było. Na ławie oskarżonych zasiada dziewięciu mężczyzn z Łodzi i innych części kraju, z których ośmiu przebywa w aresztach śledczych, a tylko jeden odpowiada z wolnej stopy. Prokuratura Krajowa w Warszawie zarzuca im, że brali udział w przemycie potężnej ilości narkotyków. Chodzi aż o 2,5 tony, co oznacza, że jest to rekord jeśli chodzi o sprawy w sądach okręgu łódzkiego.
Prokurator Andrzej Wicherski z Prokuratury Krajowej w Warszawie przed rozprawą poinformował nas, że oskarżeni mają różne zarzuty: od przemytu dużych ilości narkotyków, przez handel środkami odurzającymi, do udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi im do 15 lat więzienia.
Proces nie zaczął się z dwóch istotnych powodów. Listę oskarżonych otwiera 32-letni Artur P. - pseudonim „Ciastek”, który został osadzony w areszcie śledczym przy Zakładzie Karnym w Piotrkowie Trybunalskim. To główny oskarżony. Śledczy zarzucili mu udział w gangu oraz przemyt narkotyków. Natomiast nie usłyszał zarzutu kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Jego obrońcą z urzędu jest adwokat Anna Mrożewska.
Artur P. nie został dowieziony do gmachu Temidy. Okazało się, że rano miał wysoką gorączkę i lekarz więzienny nie zgodził się, aby w konwoju pojechał do Łodzi. To jeden powód odroczenia rozprawy.
Drugi związany jest z sytuacją innego oskarżonego – Artura D. Chodzi o to, że jego proces toczył się w Sądzie Rejonowym w Łodzi, po czym – na wniosek prokuratury i za zgodą sądu – jego sprawa została przeniesiona do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Oznacza to, że Artur D. ma odpowiadać w procesie, o którym piszemy. Obrońca Artura D. nie zgodził się na przeniesienie sprawy swego klienta i złożył w tej sprawie zażalenie do sądu odwoławczego. Nie zostało jeszcze rozpatrzone, więc w tej sytuacji proces nie mógł się zacząć. Być może nastąpi to 16 listopada br., czyli w dniu, do którego odroczono rozprawę.
