Jak podaje stacja RMF FM, rząd chce zakazać organizacji wesel w całym kraju. Powód? Wciąż pogarszająca się sytuacja epidemiczna w kraju. Według dziennikarzy stacji, decyzja w tej sprawie zapaść ma w środę, 21 października. W czwartek, informacja ta miałaby zostać ogłoszona.
Przypomnijmy, że od tego tygodnia obowiązują nowe ograniczenia dotyczące organizacji wesel. W powiatach czerwonych imprezy zostały zakazane, natomiast w powiatach żółtych wesela mogą być organizowane na maksimum 20 osób, za to bez oprawy muzycznej. Takie imprezy z kolei nie interesują narzeczonych.
Z Andrzejem Muchewiczem, właściciel emsali bankietowej Amadeusz w Łodzi pod koniec ubiegłego tygodnia skontaktowała się para, która w najbliższą sobotę miała mieć tam przyjęcie weselne. Impreza zostałą odwołana, juz po raz drugi.
- Ta para miała się pobrać w maju, mieli już wynajętą salę, ale wówczas weszły ograniczenia i przesunęli ślub na 24 października - mówi Andrzej Muchewicz. - Znów zostali zmuszeni do odwołania ślubu, a niedawno spotkaliśmy się, by dograć wszystkie szczegóły, łącznie z układem stołów. Jesteśmy zmuszeni odwołać wszystkie imprezy, nie tylko wesela, ale i chrzciny, 18 urodziny. Jestem niemal pewien, że nie odbędą się bale andrzejkowe, sylwestrowe, karnawałowe. Właśnie jadę do zakładu energetycznego, by zmniejszyć moc dostarczanego prądu. Bez imprez nie będę w stanie go wykorzystać.
Właściciel Amadeusza i tak uważa, że jest w stosunkowo dobrej sytuacji. Firma działa na rynku 21 lat, nie ma kredytów, natomiast nie wszyscy w tej branży są w takiej kondycji.
W czerwonej strefie, oprócz Łodzi, są także m.in. Piotrków i Tuszyn. Jeszcze rok, dwa lata temu w jednej z sal weselnych w Piotrkowie odbywały się wesela na 150-170 osób.
- W tym roku organizowaliśmy na maksymalnie 70 osób, nawet jak można było gościć więcej osób - mówi przedstawiciel sali. - Widać, że ludzie wystraszyli się pandemii, nie chcą ryzykować zdrowia. dopóki pandemia nie zniknie, kondycja naszej branży się nie poprawi, nie mam pojęcia, co może się dziać za miesiąc, dwa, ile firm przetrwa.
W podłódzkim Tuszynie już trzy pary zostały zmuszone do ponownego odłożenia ślubu i wesela. Pierwszy raz zrobiły to wiosną.
- Jeden wielki żal, smutek, widać, że narzeczeni nie wiedzą, co robić, co będzie dalej - mówi przedstawicielka sali weselnej i hotelu zarazem. - Podejrzewam, że część z nich zdecyduje się na sam ślub, już bez wesela. Dla nas to bardzo zła wiadomość, sam hotel, bez wesel nie ma szczególnej racji bytu.
Niewiele lepsza sytuacja panuje w powiatach żółtych, w których wesela mogą się odbywać, choć z mocnymi ograniczeniami.
- Wesele na 20 osób i bez muzyki trudno nazwać weselem, to jest spotkanie, które można także zorganizować w domu - mówi właściciel jednej z sal weselnych w Zgierzu. - Nic dziwnego, że klienci z nich rezygnują, nie wiadomo bowiem, kiedy znów będzie można działać normalnie. Nikt nie wie, jak długo zakażenia będą rosły, ten sezon jest już dla nas stracony.
Właściciel jednej z sal weselnych w Sieradzu ma natomiast nadzieję na to, że wszystko wróci do normy w przyszłym roku. Nie liczy natomiast na to, że narzeczeni, którzy w tym roku odwołali ślub, zdecydują się na organizację wesela.
- Podejrzewam, że wezmą ślub w małych gronie, a następnie skupią się na małżeństwie i dzieciach - przewiduje. - Z wesela natomiast zrezygnują.
Restrykcje w branży weselnej i organizacji imprez obowiązują do odwołania.
