Przez wiele lat w stolicy Katalonii w kontekście transferowego niewypału mówiło się o Dmytro Czyhrynskim. I pomyśleć, że na Camp Nou za 35 mln euro (w 2009 r. naprawdę obfita suma) ściągał go Pep Guardiola. W FCB zagrał dwanaście meczów i bez żalu wrócił do Szachtara Donieck. Od 2016 roku jest piłkarzem AEK Ateny.
Guardiola rok przed Ukraińcem kupił z Arsenalu Aleksandra Hleba. Świetny w barwach Kanonierów Białorusin na Camp Nou totalnie się pogubił. Barca wypożyczała go do VfB Stuttgart, Birmingham City i VfL Wolfsburg, ale ostatecznie nie odbudowała.
Ricardo Quaresma w 2016 r. zdobył mistrzostwo Europy, ale chyba każdy się zgodzi, że mógł wielkiej piłce dać jeszcze więcej. W wielkich klubach mu nie szło. Portugalczyk trafił do Barcelony w 2003 roku, zachwycał w meczach towarzyskich, a potem przepadł. Wrócił do FC Porto, skąd za 40 mln euro kupił go Inter. Tam też się nie sprawdził. Czas pokazał, że najlepiej - poza Portugalią - w Europie było mu w Besiktasie Stambuł.
W Barcelonie błyszczeć miał Juan Roman Riquelme. Dla klubu ze stolicy Katalonii był jednak za wolny. Co nie zmienia faktu, że w Villarreal błyszczał i doprowadził ją do półfinału Ligi Mistrzów w 2006 r., a finał w Paryżu był na wyciągnięcie ręki.
