1 z 5
Przewijaj galerię w dół

fot. Łukasz Capar
Andrzej Jurewicz ze Słupska prawie 40 lat załatwia się do wiaderka. Tak żyje w poniemieckiej kamienicy oddalonej niespełna pół kilometra od ratusza.
2 z 5

fot. Łukasz Capar
Pan Andrzej jest zmuszony od lat wynosić swoje odchody z mieszkania w wiaderku. Gdy to robi, zdaje sobie sprawę, że wtedy zapach na klatce schodowej nie jest zbyt przyjemny.
3 z 5

fot. Łukasz Capar
Gdy wyjdzie na zewnątrz, kieruje się w kierunku podwórka. - Najgorzej jest zimą, gdy droga jest pokryta lotem. Wtedy trzeba bardzo uważać - mówi słupszczanin.
4 z 5

fot. Łukasz Capar
Jak twierdzi, zawsze dba o to, aby odchody nikomu nie zagrażały. Dlatego je zakopuje, a miejsce, w którym to robi, jeszcze grabi, aby zwierzęta nie chciały go rozgrzebać.