Bożena Muszyńska - Góral niemal od 30 lat mieszka w bloku przy ul. Osiedlowej. - Moja łazienka jest niewielka, nie ma tu zbyt wiele miejsca. Z tego powodu mam zamontowaną rurę grzewczą. Jej konstrukcja uniemożliwia jednak montaż podzielników ciepła. Jest więc nieopomiarowana. Przez lata nie było z tym problemu, aż spółdzielnia mieszkaniowa zmieniła zasady rozliczenia ciepła — skarży się kobieta. - Wcześniej płaciłam za ogrzewanie łazienki na podstawie średniego zużycia we wszystkich opomiarowanych łazienkach w bloku. Po zmianie regulaminu przez Zielonogórską Spółdzielnię Mieszkaniową ten wskaźnik określany jest na podstawie najwyższego odczytu spośród wszystkich opomiarowanych łazienek w wieżowcu.
Jak tłumaczy nam mieszkanka, w poprzednim roku były to 453 jednostki ciepła. W tym jest to już 1.466, co daje wzrost o 323,6 proc. - Dlaczego mam płacić więcej tylko dlatego, że ktoś w swojej łazience grzeje zbyt mocno? - pyta B. Muszyńska - Góral. - W naszym bloku mamy 20 mieszkań, z czego niektóre są wynajmowane przez właścicieli. Na trzecim piętrze jest lokal, w którym nikt nie mieszka i nie wiadomo, co tam się dzieje. Czy ktoś pilnuje tam grzejników? Proponuję, aby pomieszczenia nieopomiarowane w naszym bloku (dotyczy to tylko łazienek), winny być rozliczane według średniego zużycia łazienek opomiarowanych w budynku. Będzie to dużo bardziej sprawiedliwe. Ta sprawa dotyczy jeszcze kilku innych lokatorów. Są to często osoby starsze, którym zależy na oszczędnościach - twierdzi zielonogórzanka.
Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się Tomasz Kasprzyszak, zastępca prezesa w Zielonogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - W 2015 roku zmieniliśmy regulamin na podstawie, którego określane są zasady naliczania opłat za grzejniki nieopomiarowane. Stało się tak, dlatego że zauważyliśmy, że osoby posiadające takie urządzenia wykorzystują sytuację i ogrzewają mieszkanie, rezygnując z używania pozostałych grzejników, na których znajdują się podzielniki ciepła. Odkręcają je na maksimum i w ten sposób oszczędzają na rachunkach - tłumaczy T. Kasprzyszak. - Wspomniana pani, która skarży się na zmianę zasad ,posiada najniższe opłaty za ogrzewanie w całym bloku. Jeżeli nie zmienilibyśmy zasad, nie płaciłaby w zasadzie żadnych opłat z tego tytułu. Dlaczego? Bowiem wedle poprzedniego regulaminu wyliczano jej zużycie na podstawie średniej z pozostałych pomieszczeń w mieszkaniu. A, jako że w innych pokojach nie grzała, to ta opłata była znikoma. Jak w takim razie utrzymywała temperaturę w domu? - pyta wiceprezes.
Zdaniem Tomasza Kasprzyszaka nowy sposób wyliczenia być może nie jest idealny, ale na pewno uczciwiej dzieli globalne koszty ogrzewania wśród mieszkańców budynku. - Biorąc pod uwagę współczynnik redukcyjny, to wciąż nie są wysokie opłaty. Nie zgadzamy się z zarzutem jakoby w lokalu, w którym jest najwyższy odczyt, nie wiadomo było, co się dzieje. Mamy kontakt z mieszkańcami i widzimy po zużyciu jednostek ciepła, że ogrzewanie jest tam regulowane. Prawda jest taka, że każdy powinien grzać tak, aby mieć 18-19 stopni w domu. Nie może być takiej sytuacji, że dzięki nieopomiarowanym grzejnikom część osób przerzuca koszty ogrzewania na swoich sąsiadów, którzy normalnie korzystają z lokali - przekonuje zastępca prezesa.
POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:
Zmiany w rozkładzie jazdy PKP. Nowe połączenie z Zielonej Gó...
VI Zielonogórski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych. "Cześć i...
Przerwy w dostawie prądu. Wiele miejscowości będzie bez ener...
Zobacz również: Sprytny sposób na niższe rachunki