
Michał Kucharczyk
Trener Legii Warszawa Romeo Jozak postanowił, że Michał Kucharczyk najbliższe tygodnie spędzi w drużynie rezerw. Jeden z najbardziej utytułowanych piłkarzy stołecznego klubu podpadł chorwackiemu szkoleniowcowi na treningu, ale ponoć piłkarzowi swoimi zachowaniami zbierało się od dawna.
Jozak nie patrzył nawet na to, że w niemal każdym meczu Kucharczyk dawał z siebie 110 proc. (a że nie zawsze wychodziło, to inna kwestia) i wielokrotnie ratował skórę Legii strzelonymi golami.
Jednak przy Łazienkowskiej nie ma i nie było świętych krów. 27-letni skrzydłowy nie jest bowiem pierwszym piłkarzem, który musi pogodzić się z odstawieniem od pierwszego zespołu.

Kamil Grosicki
Jednym z zawodników, z którym przy Łazienkowskiej były duże problemy był mocny punkty obecnej reprezentacji Polski. Grosicki od wielu lat słynął z szybkości i przebojowości. Te cechy pokazywał nie tylko na boisku, ale i w kasynach. Jak ruszył, trudno było go dogonić.
W 2007 r. 19-letniego wtedy Grosickiego trener Jan Urban i jego asystent Jacek Magiera wpadli na siebie na lotnisku w drodze do Szczecina. Szkoleniowcy lecieli na mecz oldbojów, piłkarz - na partyjkę, dwie albo dziesięć.
Po niespodziewanym spotkaniu Grosicki miał wrócić do domu. Trenerzy Urban i Magiera byli więc zszokowani, gdy po swoim meczu poszli "na piwo", a w lokalu bawił się ich podopieczny.
Jednak zamiast karać młodego piłkarza, postanowili mu pomóc. W jakimś stopniu efekty tej pomocy możemy oglądać podczas meczów kadry.

Maciej Iwański (z lewej) i Piotr Giza
Do dwójki ze zdjęcia należy jeszcze dołączyć Jakuba Wawrzyniaka. Taka trójka na początku sezonu 2010/11 padła ofiarami Macieja Skorży. - Muszę wstrząsnąć zespołem - tłumaczył decyzje szkoleniowiec po porażce 0:1 z Ruchem Chorzów. To nie była pierwsza porażka zespołu, który w zastraszającym tempie zbliżał się do strefy spadkowej.
Iwański, Wawrzyniak i Giza trafili do drużyny występującej w Młodej Ekstraklasie. Spędzili tam miesiąc. Dwóch pierwszy wróciło i zostało podstawowymi graczami. Trzeci przy Łazienkowskiej już się nie odnalazł (później w Cracovii też nie mógł dojść do formy).

Maciej Rybus (z lewej) i Artur Jędrzejczyk
Rok po wstrząśnięciu zespołem przez Macieja Skorżę, Legia osiągnęła duży sukces, który w kolejnych latach miał wpływ na kwalifikacje i ostateczny awans do Ligi Mistrzów. Mowa o rywalizacji ze Spartakiem Moskwa w eliminacjach Ligi Europy.
W Warszawie było 2:2. W Moskwie stołeczny zespół wygrał 3:2, mimo że przegrywał 0:2. Straty zaczął odrabiać Michał Kucharczyk. Wyrównał Maciej Rybus. Zwycięskiego gola strzelił w doliczonym czasie gry Janusz Gol.
Po powrocie do Polski dwaj pierwsi oraz Artur Jędrzejczyk i Ariel Borysiuk postanowili uczcić wyczyn wizytą w agencji towarzyskiej. Żadna nowość w przypadku piłkarzy, ale akurat tę grupę i ich eskapadę uchwycili paparazzi.
Obyło się bez kar ze strony klubu. Ucierpiały jedynie związki piłkarzy...