Był w Nowym Sączu komendantem Państwowej Straży Pożarnej, od lat w stanie spoczynku, a do ostatnich chwil życia prezesem Zarządu Powiatowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP. Piastował zaszczytne oraz odpowiedzialne funkcje w małopolskim Zarządzie Wojewódzkim OSP i Zarządzie Głównym OSP. Przy Jego trumnie, w kościele, a także na cmentarzu, pochyliło się około siedemdziesięciu strażackich sztandarów, a w kondukcie szło ponad dwa i pół tysiąca strażaków nie tylko z Sądecczyzny, ale z całej Małopolski.
Antoniego Bieniasa w ostatnia drogę odprowadzało ponad dwa i pół tysiąca mieszkańców nie tylko Sądecczyny, ale całej Małopolski. Równie manifestacyjnego pogrzebu nie było w Nowym Sączu od przynajmniej kilkunastu lat. Na tak wielki szacunek oraz sympatię sądecki strażak zapracował kilkoma dziesiątkami lat pożarniczej służby i wyjątkową życzliwością okazywaną wszystkim, z którymi zetknęły go okoliczności służbowe lub prywatne.
W Kościele pod wezwaniem Matki Bożej Niepokalanej na osiedlu Milenium w Nowym Sączu nabożeństwo żałobne koncelebrowało ośmiu kapłanów - kapelanów straży pożarnych, a celebrze przewodził kapelan krajowy strażaków starszy brygadier ks. Jan Krynicki.
Sylwetkę pożarnika, odprowadzanego w już ostatnią drogę, przypomniał w krótkiej laudacji, starszy brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu, a zarazem wiceprezes Zarządu Powiatowego Związku OSP RP.
W kondukcie, prowadzonym przez orkiestry dęte OSP, szli nie tylko strażacy. Także samorządowcy Małopolski i Sądecczyzny oraz parlamentarzyści na czele z senatorem Stanisławem Kogutem. Bardzo liczna była delegacja Pożarnej Ochrany ze Słowacji. kiedy trumna była opuszczana do grobu, zawyły syreny strażackich wozów bojowych.
Wśród wieńców złożonych na grobowcu, w którym złożono zwłoki Antoniego Bieniasza, znalazły się także te od prezesa Zarządu Głównego Związku OSP RP, byłego premiera Waldemara Pawlaka, Prezydenta miasta Nowego Sącza Ryszarda Nowaka i starosty nowosądeckiego Marka Pławiaka.