Mickey van der Hart (Lech Poznań)
Kolejorz miał w swoich szeregach dwóch solidnych bramkarzy, choć nie bardzo potrafiących grać nogami. To właśnie ten aspekt gry był priorytetem dla włodarzy Lecha przy zatrudnianiu nowego golkipera. Efekt jest taki, że Matus Putnocky wyjął w tym sezonie wiele punktów Śląskowi Wrocław, a van der Hart bardziej przeszkadzał Lechowi między słupkami niż pomagał. Jedna z jego "zasług" to m.in. miejsce Kolejorza w środku tabeli.
Żarko Udovicić (Lechia Gdańsk)
Niedawna gwiazda Zagłębia Sosnowiec dołączył do pucharowicza i miał być uznawany świetnym transferem. Najpierw jednak w 1. kolejce omal nie połamał nóg zawodnikowi ŁKS-u za co otrzymał zawieszenie na kilka spotkań. Tuż po absencji naruszył nietykalność sędziego i znów został zdyskwalifikowany. Więcej czasu spędza więc w domu niż na boiskach.
Arvydas Novikovas (Legia Warszawa)
Internauci śmieją się, że Jagiellonia schowała gdzieś prawdziwego Novikovasa w Białymstoku, a Legii oddała sobowtóra. I coś jest w tej teorii spiskowej, bo Litwin nie przypomina zupełnie tego groźnego skrzydłowego, jakim był jeszcze w poprzednim sezonie. Obudził się dopiero w poprzedniej kolejce z Lechem Poznań - trochę za późno, bo był jednak potrzebny na europejskie puchary.
Dragoljub Srnić (ŁKS Łódź)
Były zawodnik Śląska Wrocław długo wchodził do zespołu beniaminka. Zadebiutował dopiero pod koniec września w 9. kolejce. Od tamtej pory gra regularnie, ale zupełnie nic nie daje swojej drużynie. Kazimierz Moskal ma jednak ten problem, że musi kombinować ze składem, więc Srnić na razie gra w podstawie.
