
Następnego dnia mama z synem zgłosili się w okulistycznej izbie przyjęć szpitala w Piotrkowie. W karcie opisano, że chłopiec przestał widzieć niektóre fragmenty obrazu lewym i prawym okiem, a po badaniu stwierdzono „centralnie w dołeczku rozległy ubytek RPE” i skierowano do ośrodka okulistyki dziecięcej. Kolejne dni Patryk spędził w łódzkim Centrum Zdrowia Matki Polki, gdzie zdiagnozowano stan po termicznym oparzeniu siatkówki dołeczka obu oczu. Uszkodzenie potwierdzały kolejne badania.

Mama chłopca zgłosiła sprawę do gminy Sulejów, ale burmistrz w ogóle się do niej nie odniósł, odsyłając do ubezpieczyciela - Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych TUW. To jednak odmówiło wypłaty odszkodowania, uznając (w dużym skrócie), że nie udokumentowano, by doszło w tej sprawie do zawinionego działania lub zaniechania ze strony ubezpieczonego.

Pozew o zadośćuczynienie i rentę dla chłopca jego mama skierowała za pośrednictwem adwokata do wydziału cywilnego Sądu Okręgowego w Piotrkowie. Według powoda, zawinione działanie polegało na nieprawidłowym rozmieszczeniu oświetlenia, a współorganizatorzy nie dopełnili obowiązku właściwego nadzoru nad przebiegiem imprezy, skoro nie zareagowali na to, że oświetlenie umieszczono w sposób, który może uszkodzić wzrok widzów.

Gmina Sulejów i związek bokserski wskazują, że w zakresie oświetlenia wynajęto profesjonalną firmę, zaś linia obrony tej firmy sprowadza się do twierdzenia, że używane przez nią lampy są stosowane powszechnie na wielu imprezach w kraju i nie mogą uszkodzić wzroku. Pełnomocnik sugeruje, że źródło uszkodzenia wzroku chłopca może być inne - np. wskaźnik laserowy, dostępny dla dzieci już za kilkanaście złotych. Albo objawiająca się podobnie choroba Stargardta (kolejne badania wzroku Patryka wykluczyły tę chorobę).