
- Próbowałam go ratować. Nie wiedziałam, że skutek moich działań będzie aż tak tragiczny. Nie przyznaję się do zabójstwa Tadeusza, którego chciałam tylko nastraszyć, ale nie zabić. Mąż znęcał się nade mną przez całe życie. Jak raz chciałam zadzwonić na policję, to zabrał mi telefon i wyrzucił – zaznaczyła oskarżona.[/cyt]
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>
...

Poparzenia objęły 40 procent ciała
Do tragedii doszło 8 maja 2021 roku w Pszczonowie w powiecie skierniewickim. Według prokuratury, podpalony Tadeusz G. doznał poparzeń drugiego i trzeciego stopnia. Dotyczyły one 40 procent ciała: m.in. twarzy, brzucha, ramion, klatki piersiowej, jamy ustnej i dróg oddechowych. Gdy ratownicy z pogotowia przyjechali na miejsce, mężczyzna był w ciężkim stanie. Najpierw został przewieziony do szpitala Jonschera w Łodzi, a potem do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie zmarł 16 maja.