
Rodzinna tragedia koło Skierniewic.

Na ławie oskarżonych zasiadła 64-letnia emerytka Marianna G. spod Skierniewic. Przebywa w areszcie śledczym i do sądu dowieźli ją policjanci. Odpowiadając na pytania sędziego Roberta Świeckiego odparła, że ma wykształcenie podstawowe, jest właścicielką gospodarstwa rolnego i do tej pory nie była karana. Zapytana zaś czy przyznaje się do winy, stwierdziła: - Nie chciałam zabić Tadeusza. Chciałam go tylko nastraszyć. Bardzo żałuję tego, co zrobiłam.
CZYTAJ DALEJ >>>>
..

Wrócił pijany i zaczął ją wyzywać
Oskarżona odmówiła składania zeznań, więc sędzia Świecki odczytał jej wyjaśnienia ze śledztwa. Wynikało z nich, że w dniu tragedii jej mąż był u sąsiada na imieninach, wrócił po południu pijany i obrzucił ją wulgarnymi wyzwiskami. Potem spał, budził się, wszczynał awanturę i znów zasypiał. W końcu Marianna G. nie zdzierżyła i – jak wyznała – nerwy jej puściły.
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>
..

Polała męża grillową podpałką i podpaliła
Chwyciła butelkę z grillową podpałką stojącą przy wejściu do piwnicy. Podeszła do siedzącego w ubraniu na łóżku małżonka i polała go, po czym wzięła z parapetu okiennego zapalniczkę i podpaliła. Gdy Tadeusz G. zaczął się palić, pobiegła do łazienki, nabrała wody i ugasiła płomienie.
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>
...