
Stres, niedowierzanie i obawa o to, co będzie dalej - te uczucia towarzyszą tym, którzy przeżyli eksplozję kamienicy przy ul. 28 Czerwca.
- Najpierw usłyszałam huk, który wyrwał mnie z łóżka. Eksplozja była tak potężna, że wybiło mi wszystkie okna, komoda zaczęła na mnie spadać. Byłam boso, w samej piżamie, gdy z zawalonego mieszkania wydostali mnie strażacy. Po gruzie wydostałam się z zawalonej kamienicy. Dopiero na zewnątrz zrozumiałam, co się stało - opowiada Daniela Stefańska, mieszkanka kamienicy przy 28 Czerwca.
ZOBACZ: Wybuch w Poznaniu. Zawaliła się połowa kamienicy. Nie żyje 5 osób [ZDJĘCIA]
W niedzielę, 4 marca doszło do potężnej eksplozji w kamienicy przy ulicy 28 Czerwca w Poznaniu.
- Byłam akurat w kościele, ksiądz czytał ogłoszenia, gdy usłyszeliśmy huk. Można było się przestraszyć, pomyśleć, że coś złego się dzieje i kilka osób wyszło na zewnątrz kościoła. Zaraz po mszy zorientowaliśmy się, że to wybuch w kamienicy - mówi Monika Grześkowiak, mieszkanka Dębca, świadek zdarzenia.
CZYTAJ TEŻ: Tragedia na Dębcu. Znaleziono głowę jednej z ofiar - zginęła przed wybuchem
Do zdarzenia doszło przed godziną 8. - O 7.45 obudził mnie i moją dziewczynę potężny huk. Myśleliśmy, że to nasz hotel się wali, a to była sąsiednia kamienica, którą widzieliśmy z okna. Zbiegliśmy na recepcję, by wezwać służby. Straż pożarna wiedziała jednak już o wypadku - mówi Siergiej, wynajmujący jeden z pokoi w hotelu w sąsiedztwie.
Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Boso, po szkle i gruzie
Daniela Stefańska w kamienicy przy ul. 28 Czerwca mieszkała sama, na pierwszym piętrze. Oprócz delikatnych obrażeń ciała, nic jej się nie stało.
- Ręce i nogi miałam podrapane, bo chodziłam po kamieniach i szkle - opowiada. - Miałam szczęście, że moje mieszkanie znajdowało się od podwórza, nie od strony ulicy.
CZYTAJ TEŻ: Tragedia na Dębcu. Znaleziono głowę jednej z ofiar - zginęła przed wybuchem
Wybuch miał miejsce w jednym z lokali, od strony ulicy prawdopodobnie w mieszkaniu które znajdowało się właśnie na 1 piętrze. - Sąsiadka Beata, która mieszkała od strony ulicy... nie wiem co się z nią stało. Nie odnaleziono jej, może nie żyje - mówi Daniela.
Zwłoki pięciu osób wydobytych spod gruzu wciąż nie zostały zidentyfikowane. Niewykluczone, że ofiar może być więcej - strażacy wciąż przeczesują teren zdarzenia, gdzie doszło do tragedii. Muszą uważać, bo reszta kamienicy grozi zawaleniem.
Cały budynek zamieszkiwało 19 rodzin. Zajmowali małe 30-metrowe mieszkania. Niektórzy mieszkali w pojedynkę, jak Daniela czy jej sąsiadka. Inni w małej kawalerce mieścili się po 3-4, czasem pięć osób.
ZOBACZ: Wybuch w Poznaniu. Zawaliła się połowa kamienicy. Nie żyje 5 osób [ZDJĘCIA]
- Sama w kamienicy przy 28 Czerwca mieszkałam od 1969 roku. Kurtkę, którą mam na sobie, szal - to wszystko dostałam. Panie zrobiły mi nawet delikatny makijaż. Z mieszkania wyszłam na boso i w piżamie. Nie miałam przy sobie nic. Żadnych kosmetyków, rzeczy osobistych, dokumentów. Nie wiem, co będzie dalej, nie wiem - mówi kobieta, nerwowo zaciągając się papierosem.
Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Nie wiem co zrobiłbym bez rodziny
Ci, z którymi udało nam się porozmawiać dzień po tragicznych wydarzeniach, to głównie mieszkańcy lokali, znajdujących się od podwórza. Chociaż ich mieszkania także są zniszczone i nie nadają się do dalszego zamieszkania, oni sami nie doznali większych obrażeń. Dostali schronienie w hotelu przy ulicy Łozowej. Łącznie hotelowe pokoje zamieszkuje około trzydziestu osób.
Reszta lokatorów przy ul. 28 Czerwca znalazła kąt u najbliższej rodzinny, inni przebywają w szpitalach, lub... jeszcze ich nie odnaleziono. Część osób nie była świadkiem eksplozji - byli w pracy, kościele. Ale większość spała w swoich łóżkach, gdy nastąpiła tragedia. Wciąż są w szoku, dziękują Bogu, że żyją.
CZYTAJ TEŻ: Tragedia na Dębcu. Znaleziono głowę jednej z ofiar - zginęła przed wybuchem
- Jestem na tabletkach uspokajających - mówi ze łzami w oczach Magdalena Kietrys, która wraz z dwoma starszymi synami i mężem przeżyła wybuch. Wpuszczają nas z fotoreporterem do swojego pokoju w hotelu przy Łozowej, przepraszają za bałagan. Dostali podstawowe wyposażenie od Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu i Caritasu.
ZOBACZ: Wybuch w Poznaniu. Zawaliła się połowa kamienicy. Nie żyje 5 osób [ZDJĘCIA]
- Całą noc nie mogłam spać. Mąż wyszedł teraz po papierosy. To jest zbyt duży stres dla nas. W trakcie eksplozji byłam z mężem w domu. Starszego syna nie było, był w pracy - mówi Magdalena.
Przejdź do kolejnego zdjęcia --->

Martwią się o dokumenty
- Pracuję wraz z młodszym bratem Kajetanem jako ochroniarz w biurowcu Enei. Miałem zmianę 24-godzinną. Do pracy wyszedłem przed godziną 7. Kiedy dowiedziałem się co się stało przyjechałem szybko do rodziców na dwie godziny. Cieszę się, że moja rodzina jest cała i zdrowa. Wydarzyła się tragedia, ale najważniejsze, że jesteśmy razem - mówi syn Magdaleny, Michał Sawicki, pocieszając mamę.
- Na razie mam dwa dni wolnego, ale nie biorę urlopu. Teraz tym bardziej pieniądze są nam bardzo potrzebne. Nie mamy nic. Z domu rodzice wyszli w tym co mieli - opowiada Michał.
W czwórkę także zajmowali 30-metrowy lokal na 28 Czerwca. Teraz do dyspozycji mają dwa pokoje hotelowe.
CZYTAJ TEŻ: Tragedia na Dębcu. Znaleziono głowę jednej z ofiar - zginęła przed wybuchem
- Płaciliśmy 500 złotych czynszu. Kamienica od lat nie była remontowana. Nikt nie interesował się jej stanem, nikt więc nie zainteresuje się co dalej z nami się stanie - martwi się Michał.
Chociaż starają się nie myśleć o stratach materialnych, jakie ponieśli, rodzina boi się o swoją przyszłość. - Najważniejsze dokumenty. Co z nimi? Strażacy wydobędą je spod tych gruzów? Syn jest po wypadku, tam była cała jego dokumentacja leczenia - załamuje ręce Magdalena.
ZOBACZ: Wybuch w Poznaniu. Zawaliła się połowa kamienicy. Nie żyje 5 osób [ZDJĘCIA]
Na razie wypłacono każdej z osób poszkodowanych z Miejskiego Ośrodka Rodzinie w Poznaniu po 1500 złotych.
Przejdź do kolejnego zdjęcia --->