
Śmierć Jakuba Schimandy. Co badają śledczy z Torunia?
Upływ czasu nie jest natomiast dla prokuratury przeszkodą w dotarciu do dokumentacji, np. szpitalnej. Cztery lata nie są okresem, w trakcie którego znikałyby dokumenty. Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód drobiazgowo bada każdy aspekt sprawy i już zapowiada, że śledztwa nie zamknie w najkrótszym, standardowym okresie 3 miesięcy. Potrwa na pewno dłużej. Podjęte na nowo śledztwo ma dać odpowiedź na dwa pytania: 1. Czy Jakuba Schimandę ktoś namawiał do samobójstwa lub mu w nim pomógł? 2. Jeśli śmierć 19-latka nastolatka nastąpiła w inny sposób, to w jaki? Czy doszło do przestępstwa?
Zobacz także:
Trzylatek skatowany na śmierć. Ruszył proces

Śmierć Jakuba Schimandy. Co badają śledczy z Torunia?
Nowym szefem Prokuratory Rejonowej w Golubiu-Dobrzyniu jest obecnie Bartosz Wieczorek, dotychczasowy wiceszef Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód. Do Torunia został przeniesiony Jarosław Kosiński, były rejonowy w Golubiu. Jego zastępczyni, prokurator Anna Raś-Gręzicka, została zdymisjonowana ze stanowiska, ale nadal pracuje w tej samej jednostce.
Takie decyzje personalne podjął w grudniu ub.r Artur Krause, prokurator okręgowy w Toruniu. Przyznał publicznie, że postępowanie w sprawie śmierci Jakuba Schimandy prowadzone było niezgodnie ze sztuką. "Do głównych wad postępowania zaliczono przede wszystkim brak obecności prokuratora na miejscu zdarzenia" - powiedział reporterom radia PiK.
Zobacz także:
Trzylatek skatowany na śmierć. Ruszył proces