
Śmierć Jakuba Schimandy. Co badają śledczy z Torunia?
Ciało 19-letniego Jakuba Schimandy znaleziono w lesie pod Golubiem-Dobrzyniem w 2014 roku. Za zaniedbania w śledztwie stanowiska niedawno stracili golubscy prokuratorzy. Teraz wznowione postępowanie prowadzi prokuratura w Toruniu.
Tekst: Małgorzata Oberlan
>>>>WIĘCEJ NA KOLEJNYCH STRONACH
Zobacz także:
Trzylatek skatowany na śmierć. Ruszył proces

Śmierć Jakuba Schimandy. Co badają śledczy z Torunia?
W grudniu minionego roku prokurator rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu oraz jego zastępczyni stracili stanowiska po emisji reportażu "Tajemnica śmierci Jakuba" autorstwa dziennikarzy "Superwizjera" TVN. W programie rodzice zmarłego 19-latka ujawnili nowe okoliczności, a reporterzy wytknęli szereg niepokojących zaniedbań. "Według ustaleń reportera Roberta Sochy, policjanci, którzy przyjechali na miejsce znalezienia ciała Jakuba Schimandy nie wykonali czynności procesowych. Nie zebrali śladów, nie było oględzin ani sekcji zwłok. Nikt nie zrobił zdjęć. Od razu uznano, że to było samobójstwo. Zwłoki Jakuba trafiły prosto do zakładu pogrzebowego, a zaraz potem na cmentarz. Sprawa została zamknięta po dwóch dniach" - podaje stacja TVN24.
Jak przyznał później Artur Krause, prokurator okręgowy w Toruniu, żaden golubski prokurator nie pofatygował się nawet na miejsce zdarzenia.
Zobacz także:
Trzylatek skatowany na śmierć. Ruszył proces

Śmierć Jakuba Schimandy. Co badają śledczy z Torunia?
Ciało chłopaka znaleźli w golubskim lesie jego koledzy, w samochodzie. Był to późny już wieczór 12 listopada 2014 roku. Rodzice zmarłego Jakuba nie kryli w programie, że nie wierzą w samobójstwo syna. Więcej, podejrzewają, że zmarł w wyniku przestępstwa. Prawdopodobnie ostatnią osobą, z którą widział się przed zgonem ich syn, był jego kolega Karola.
Ojciec 19-letniego Jakuba w programie powiedział wprost, że jego zdaniem "syn w chwili śmierci nie był sam". Co więc się wydarzyło? Czy doszło do jakiegoś wypadku? Czy Jakub Schimanda zginął jako ofiara przestępstwa? Teraz są szanse, by to wyjaśnić, bo śledztwo wznowiono.
Zobacz także:
Trzylatek skatowany na śmierć. Ruszył proces

Śmierć Jakuba Schimandy. Co badają śledczy z Torunia?
Postępowanie prowadzi Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód. Sprawa trafiła w ręce doświadczonego prokuratora z wydziału śledztw.
- Robimy wszystko co możliwe, by odtworzyć dwa ostatnie dni życia 19-latka. Mam głęboką wiarę w to, że nam się to uda - mówi prokurator Izabela Oliver, zastępca prokuratora rejonowego. - Śledztwo toczy się rytmicznie. Została przesłuchana już część świadków; będą przesłuchiwani kolejni. W tej sprawie opieramy się głównie na osobowych źródłach informacji. Przy wznawianiu śledztwa zawsze napotkać można na problemy wynikające z upływu czasu. Tutaj jednak nie jest on jeszcze wielki: mówimy o czterech latach. Wystąpić mogą kłopoty z ilością zapamiętanych szczegółów, dokładnym umiejscowieniem pewnych zdarzeń, ich przebiegiem. Z tym się trzeba liczyć, ale jesteśmy dobrej myśli.
Zobacz także:
Trzylatek skatowany na śmierć. Ruszył proces