
Od śmierci 30-letniego Marcina minęły dwa tygodnie, ale nadal jest to najważniejszy temat w Piątku, miasteczku, które do tej pory było znane tylko z tego, że leży w samym środku Polski. W sprawie śmierci mężczyzny aresztowano tymczasowo dwoje policjantów. - Dopiero teraz czujemy się bezpieczniej, bo wiemy, że ten policjant jest w areszcie. To jakiś psychopata. Zawsze był wulgarny i agresywny. Tacy ludzie nie powinni służyć w policji - mówi jeden z mieszkańców Piątku. Więcej informacji w galerii.
Kamil C. (z prawej) został niedawno pochwalony za to, że z kolegą (z lewej) ugasił auto. Dwa dni później Kamil C. był już w areszcie.
CZYTAJ WIĘCEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE>>>>

Przed komisariatem w Piątku wciąż płoną znicze, które przynieśli mieszkańcy. Wielu z nich nie może uwierzyć w to, co się stało. - Przecież tak się nie traktuje ludzi. To szokujące, że takiej zbrodni dopuścili się policjanci - mówi kobieta, którą spotkaliśmy z dzieckiem na placu zabaw obok komisariatu.

Sąd aresztował w sobotę, 10 kwietnia na trzy miesiące 33-letniego policjanta i 35-letnią policjantkę z komisariatu w Piątku. Oboje są podejrzani w sprawie śmierci 30-letniego mieszkańca tego miasta, którego ciało znaleziono w Wielką Sobotę w lesie w Janowicach, kilka kilometrów od Piątku.

Dzień wcześniej około godziny 23 ci właśnie policjanci interweniowali w jego mieszkaniu w związku z awanturą, którą wszczął pod wpływem alkoholu. 30-latek mieszkał tam z matką i starszym o pięć lat bratem. Obaj pracowali dorywczo.
Policję wezwała matka. Przebieg interwencji jest teraz szczegółowo wyjaśniany przez śledczych.