Sportowe federacje i związki doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak trudno czasem zapełnić trybuny podczas kobiecej rywalizacji. Szczęście mają ci, gdzie do oglądania przyciąga sama dyscyplina sportowa i wysoki poziom prezentowany przez płeć żeńską. Problem jednak pojawia się, gdy oba te czynniki nie są spełnione. Pomysłowość działaczy nie zna wtedy granic.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Piast Gliwice kalendarz 2014: Zobacz modelki z kalendarza Piasta Gliwice [ZDJĘCIA]
Władze światowej federacji badmintona długo zastanawiały się, co zrobić, by rywalizacja kobiet cieszyła się większym zainteresowaniem. Nikt jednak nie wpadł na pomysł wprowadzenia dodatkowych lotek czy zmian w rakietach.
- Zainteresowanie badmintonem spada. Jednym z powodów, dlaczego tak się dzieje, jest to, że kobiety grają w długich, luźnych spodniach. Tak jak mężczyźni. Musimy to zmienić. Atrakcyjny ubiór jest częścią widowiskowości sportu - stwierdził wiceprezydent federacji Paisan Rangsikitpho. W związku z tym BWF nakazała zawodniczkom granie w krótkich spódniczkach.
Jak nietrudno się domyślić, decyzja spotkała się z negatywnym odbiorem wśród zawodniczek.
Czołowe federacje w badmintonie - chińska i indonezyjska - zarzuciły władzom federacji seksizm. - Jeśli faceci chcą popatrzeć na kobiety w skąpych strojach, to na pewno znają lepsze miejsca niż mecze badmintona - z przekąsem stwierdziła Imogen Bankier. Szkocka wicemistrzyni świata z 2011 r. jest jedną z wielu zawodniczek, które sprzeciwiły się decyzji BWF. Na razie postawiły na swoim, bo przepis w życie nie wszedł, a federacja wciąż szuka pomysłu na zwiększenie zainteresowania kobiecym badmintonem.
Co prawda z takim problemem nie muszą sobie radzić w polskiej siatkówce, ale tu też coraz częściej kombinuje się przy strojach, w jakich grają zawodniczki. Obcisłe, krótkie spodenki są przykrywane minispódniczkami. Podobnych do tych, w jakich występują niektóre bokserki czy tenisistki. Najpierw zaczęły w nich występować siatkarki Atomu Trefl Sopot, a w ślad za nimi poszły inne zespoły OrlenLigi. Zapoczątkowana przez polski klub moda trafiła też za granicę. Dwa lata temu w minispódniczkach zaczęły grać siatkarki Urałoczki Jekaterynburg. Nie spodobało to się jednak władzom ligi i po dwóch spotkaniach musiały wrócić do opinających spodenek. Minispódniczki modne są też w lidze tureckiej.
Natomiast na ciekawy sponsoring kilka lat temu zgodził się klub Olimpic Pallavolo. Na koszulkach żeńskiego zespołu siatkówki pojawiła się reklama... sex-shopu. - To może wyglądać na prowokację, ale w rzeczywistości umożliwi nam ekonomiczną stabilizację - tłumaczył prezes klubu Corrado Paladini. Logo sponsora nie było jednak kłopotliwe dla zawodniczek, bo ograniczyło się tylko do nazwy sklepu.
Prawdziwą furorę, która przyciąga głównie męską cześć publiczności, bez względu na to, kto gra i o co w tej grze chodzi, zrobiła Lingerie Football League. To "Bieliźniana Liga Futbolowa" bazująca na zasadach z futbolu amerykańskiego, w której zawodniczki ubrane są w seksowną bieliznę. Choć początkowo rozgrywki ligowe transmitowało tylko kilka mniejszych stacji i raczej w formie ciekawostki, w tej chwili liga weszła na stałe do ramówek największych amerykańskich stacji.