
Oskarżony jako aspirant sztabowy pracował w Wydziale ds. Zwalczania Przestępczości Pseudokibiców KMP w Łodzi. Do strzelaniny doszło w piątek 1 grudnia 2017 roku w willowej dzielnicy w Łodzi na Bałutach. Najpewniej Daniel W. strzelał z wściekłości i zazdrości, bowiem podejrzewał, że jego żona Małgorzata ma romans z Jakubem F. Wyjął służbowego walthera i opróżnił niemal dwa magazynki. Pokrzywdzony został ranny w nogi i trafił do szpitala, w którym spędził parę dni.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLAJDZIE

Zaczęło się od tego, że były listonosz Jakub F. odebrał przez telefon niepokojącą informację od Małgorzaty W. Dlatego wsiadł do audi, aby sprawdzić, co się dzieje. Mieszkał w pobliżu, dlatego przed domem policjanta i jego żony był po paru minutach. Przez telefon oznajmił Danielowi W.: - „Jeśli chcesz kogoś uderzyć, damski bokserze, to wyjdź do mnie”. O tym co było dalej pokrzywdzony opowiedział w sądzie, w którym zeznawał jako kluczowy świadek.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNYM SLJDZIE

Gdy stanąłem przed domem w oknie ujrzałem oskarżonego. Nie wyglądał normalnie. Był zły, wściekły, wzburzony, na co wskazywał wyraz jego twarzy. Gdy podszedłem do furtki Daniel W. wyszedł z domu i zaczął strzelać. Usłyszałem strzały i zobaczyłem, jak sypią się wióry z drewnianej furtki. Cofnąłem się. Poczułem, że mam mokro w butach (od krwi – przyp. redakcji). Obszedłem mój samochód i położyłem się z drugiej strony ulicy. Strzały cały czas padały. Gdy umilkły, przyszła do mnie Małgorzata, aby zobaczyć, co się stało. Potem podszedł do nas oskarżony. Powiedział coś, czego nie zrozumiałem, i wrócił na swoją posesję. Wkrótce przyjechali policjanci, a po nich pogotowie ratunkowe. Okazało się, że miałem trzy rany przelotowe nóg – zeznał Jakub F.
Gdy skończył zeznawać, były policjant wstał i znów go przeprosił. - Nie mam żalu. Dobrze, że skończyło się to tak, a nie inaczej – skwitował Jakub F.