I to bez przesady. Co istotne, mimo tłoku, wszyscy przybyli byli uśmiechnięci, radośni, życzliwi dla innych, jakby na jawie przeżywali "Kolorowe jarmarki", te w pierwotnym wydaniu jeszcze Janusza Laskowskiego z 1977 roku.
Czego tu nie było; przyprawy, produkty regionalne, wina, piwa, biżuterie, ciasta, mydła, płyty winylowe, sery których nie kupimy w sklepach, nietypowe pamiątki, szwedzkie karmy dla zwierząt, zdjęcia, kwiaty w słojach, pościele, wędliny, rękodzieła, wspaniałe deski do krojenia, różne kawy, niecodzienne owoce i warzywa, degustacje, liczne domowe przetwory etc. Nawet części nie sposób wymienić.
Bardzo dużym zainteresowaniem cieszyło się ukraińskie stoisko z najróżniejszymi rodzajami chałwy z Ukrainy i Mołdawii. Tak bogatego asortymentu Szczecin dawno nie widział. Prowadziła je Iryna Primieczejwa z Chernichowa, która zdradziła nam, że za dwa tygodnie uruchamia w Szczecinie swój sklep przy al. Niepodległości.
Na odwiedzających niedzielną imprezę czekały również giełda winyli oraz punkt wymiany książek. Organizatorzy Bazaru zachęcali wszystkich do wsparcia Jadłodzielni. Jak zapewniały przemiłe wolontariuszki, przekazana żywność już na drugi dzień trafi do potrzebujących osób.
Podobnie jak podczas sierpniowego Bazaru również dziś można było wziąć udział w bezpłatnych warsztatach tanecznych prowadzonych przez instruktorów ze szczecińskiej szkoły tańca Danceclub.
Najbliższa edycja Szczecińskiego Bazaru Rozmaitości będzie ostatnią przed wielkimi zmianami. Od października impreza zmieni nazwę na Bazar Smakoszy i będzie rozwinięciem ekobazaru, ale - niestety - już bez rękodzieła i giełdy winyli. Na początku odbywać się będzie dwa razy w miesiącu, a docelowo co tydzień. Obok dobrze znanych wystawców mają pojawić się zupełnie nowi, a bogatszy wachlarz smaków ma zagwarantować planowana współpraca ze szczecińskimi restauracjami. Rękodzieło do OFF Mariny wróci w grudniu podczas dwudniowego Jarmarku Bożonarodzeniowego (9-10 grudnia).
A tak było na poprzednim Bazarze: